Rozdział 26
Zostawiłeś mnie, gdy cię potrzebowałam…
Powoli wracała mi świadomość. W głowie mi huczało.
Boże… ostatni raz się tak czułam, jak balowałam z chłopakami. Próbowałam
uchylić powieki. Cóż, to nie jest takie proste, na jakie wygląda. Spróbowałam
jeszcze raz… nic. Ugh, to nie może być takie trudne. W moich książkach
otwierają te cholerne oczy bez problemu. I puf! Zdarza się coś magicznego. Ok,
teraz się uda.
Uchyliłam powieki. Jest! Ale światło, było porażające. Bu!
Dobra. Podejście nr 2. Znowu światło mnie sparaliżowało, ale
zatrzepotałam rzęsami i co chwila było lepiej. Przynajmniej tyle. Rozejrzałam
się i nowoczesność pokoju w którym się znajdowałam wbiła mnie w ziemię.
To raczej nie więzienie, tych młotków, za bardzo nowoczesne jak na nich,
a w dodatku, mam nadzieję, że tamte kutafony są już w pace. To też nie dom
chłopaków bo znam tam każdy kąt i …
Nagle wszystko we mnie uderzyło.
Porwanie. Krew. Kat. Bicz. Chłopaki.
Tata. Niall.
Poderwałam się do pozycji siedzącej. O kurwa wodna. Niall! Zerwałam się
z łóżka, ale nogi się pode mną ugięły, więc zleciałam z łóżka.
- Ała, moja dupa.- jęknęłam. Usłyszałam śmiech. Odwróciłam się i
ujrzałam go. Mojego ojca. Żywego. Realnego. Boleśnie, realnego
W ciągu kilku sekund stanęłam pod najdalsza ścianą.
- Co jest, do kurwy nędzy- zaklęłam.
- Kwiatuszku, przecież wiesz, że nie lubię jak przeklinasz.-
odpowiedział mi „tata”. Co jest grane? Przecież to niemożliwe, mój ojciec
zginął w wypadku.
- Kim jesteś?- zapytałam stanowczym głosem. Starałam się by było w nim
jak najmniej strachu.
- Aż tak bardzo się zmieniłem?- spytał z smutnym uśmiechem – To ja,
twój…- nie dałam mu dokończyć.
- Mój ojciec nie żyję! Zginął w wypadku samolotu.- do moich oczu
napłynęły łzy.
Mój tata zawsze był dla mnie ostoją. Moja matka zawsze się skupiała na
sobie, a ja byłam dla niej tylko dodatkiem. To mój ojciec zawsze się o mnie
troszczył i robił wszystko bym był szczęśliwa. Gdy matka powiedziała mi, że
zginał zawalił mi się cały świat. Wtedy tylko Niall umiał wywołać uśmiech na
mojej twarzy. Ale jego wkrótce też straciłam.
- Ah, fakt. Twoja matka zawsze była intrygantką.- zaśmiał się sam do
siebie.
- Co? O co ci chodzi? Nie rozumiem.
- Usiądź proszę.- powiedział łagodnym tonem, patrząc na mnie z sentymentem. Nikt od dawna tak na mnie nie
patrzył. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakowało. Tylko
tata miał taki specyficzny wzrok. Zawsze w jego oczach widziałam miłość i
troskę. Nigdy w to nie wątpiłam. W jego spojrzeniu widziałam szczerość.
W przypływie emocji podbiegłam do niego i się w niego wtuliłam. Ten
wzrok… nikt inny tak nie patrzył. Tylko on. To mnie przekonało, że to mój
ojciec. Po moim ciele przechodziła fala dreszczy, a w umyśle miałam tyle myśli,
że nie potrafiłam rozróżnić co jest co.
- Tęskniłam.- był trochę zaskoczony moją nagła reakcją, ale odwzajemnił
uścisk, z takim samym uczuciem.
- Powiedz co się stało.- zażądałam łagodnie, acz stanowczo.
- Cóż… miałem jechać w delegację, co pewnie wiesz.- pokiwałam głową na
potwierdzenie jego słów. Poczułam, że zaschło mi w gardle i chciałam zapytać
taty czy do mi coś do picia, ale on w chwili gdy otworzyłam usta podał mi
butelkę z moim ulubionym sokiem. Zdziwiłam się. Piłam go zawsze gdy byłam mała.
Jednak odkąd tata odszedł przestałam, mama nie wiedziałam o jakim soku mówię i
kupowała zawsze byle jaki. Nawet takie, którego smaku nienawidziłam. Nigdy nic
o mnie nie wiedziała. Zdziwiłam się, że tata to pamięta.
- Pamiętałeś?
- Takich rzeczy się nie zapomina.- upiłam łyk soku, a tata kontynuował. – gdy byłem na lotnisku,
podsłuchałem rozmowę pilota. Omawiał z kimś plan rozbicia samolotu. Rozmawiał z
jakąś kobietą, która dziwnym zbiegiem okoliczności, miała na imię identycznie,
jak twoja matka.- wytrzeszczyłam oczy, tego się nie spodziewałam.- Miał zginąć
ktoś na pokładzie, a że ja chciałam jeszcze pożyć, cóż nie wszedłem do tego
samolotu. Chciałem wrócić do domu, ale miałem przeczucie by tego nie robić.
Zatrzymałem się w hotelu i cóż… niestety moje obawy się potwierdziły. Któregoś
dnia widziałem twoją matkę w towarzystwie tego pilota. Myślałem, ba, chciałem
by było to tylko przelotne spotkanie, myślałem, że to jakiś dziwaczny zbieg
okoliczności, ale widziałem jak wręcza mu sporą sumę pieniędzy i powiedziała,
że kolejną część nagrody, dostanie… no, wiesz.
- Co? Zdradziła cię?- spytałam z niedowierzaniem.
- Nie pierwszy raz. Puszczała się na prawo i lewo, czasami zarabiała
jako dziwka, pewnie wiesz, że miała szczególną słabość do pieniędzy. Pomógł mi
to odkryć mój bliski kolega z pracy. Nigdy nie lubił twojej matki i twierdził,
że powinienem wziąć ciebie i ja zostawić, ale cóż. Kochałem ją, jak mogłem kochać
takiego potwora. – albo jak można skrzywdzić takiego anioła jak mój ojciec. Ta kobieta
nie ma wstydu.
- Tak czy siak. Dowiedziałem się dlaczego to zrobiła.
- Dlaczego?- dopytywałam się.
- Dla kasy. Chciała mnie zabić, bo byłem ubezpieczony na
10 000 000 dolarów. Chciałem
się z tobą spotkać, ale bałem się, że twoja matka coś planuję musiałem stanąć na
nogi, bo cóż, nie żyłem. Oficjalnie byłem martwy. Nie miałem żadnych
oszczędności. Mój przyjaciel mi pomógł, okradliśmy twoją matkę i chciałem cię
zabrać, ale zniknęłaś. Myślałem, że twoja matka zaczęła cos podejrzewać.
- Zostawiłeś mnie.- nagle ogarnęło mnie coś co kazało mi to powiedzieć.
- Nie, kochanie to nie tak. Rozkręciłem swój własny biznes i zbierałam
dowody na potwierdzenie tej intrygi. W końcu tak pilot zgodził się mówić.
Chciałem wszystko podać do sądu, ale potem zniknęła też twoja matka. Gdy
pozbierałem wszystko do kupy, obie zniknęłyście. Cały plan legł w gruzach.
- Czyli dla ciebie kasa też była ważniejsza?- zdałam sobie sprawę. Przez
tyle lat się mną nie interesował, aż w końcu, gdy miał kasę to sobie o mnie przypomniał.
Dla mnie kasa nigdy nie stanowiła problemu, ale nie pozwalałam by kierowała
moim życiem.
- Ależ skąd, zawsze przy tobie czuwałem i obserwowałem. Gdy zniknęłaś
zatrudniłem detektywa i znalazł cię. Dlatego jestem choć żal mi, że w takich
okolicznościach.
Pam, pararam! I co o tym
sądzicie?
Łał świetny ta matka Sophie naprawdę ( przepraszam za wyrażenie) mnie wkurwia te jej popieprzone intrygi achh... No ale minęło i cieszę się że Sophia dowiedziała się prawdy o tacie. Rozdział jak wcześniej pisałam jest świetny czekam na następny. ^^
OdpowiedzUsuńA tak po za tym pierwsza ha ha :)
Wow niewiem co napisać wiec wow,
OdpowiedzUsuńNo hej!
OdpowiedzUsuńWiem, że wcześniej nie pisałam ale teraz się poprawię.
Tak wgl to nie wiem co napisać...
FF jest ... brak mi słów
No to ... do następnego!
To się dobrze skończy, prawda?
OdpowiedzUsuńNiall przeżyje, prawda?
I tak mi nie odpowiesz, prawda?
Super
OdpowiedzUsuńBoski :* od początku czytam twojego bloga ale jakos nie komentowałam. Każdego dnia sprawdzam czy nie wyrzuciłaś rozdziału :*
OdpowiedzUsuńIle jeszcze?!
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuńNie zabijajcie mnie! Przepraszam, że tak długo, jak na mnie, mnie nie było, ale spoko. Wracam i nie zamierzam was opuszczać. Rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tym co nadal komentują posty, to oznaka, że wam zależy, a dla mnie to dużo znaczy. Jesteście najlepsi
Kocham was ~Als♥♥♥