Rozdział 24
Uzbrojona w bezmózgich
kompanów
Przepraszam was, że nie było tak długo rozdziału, jednak kompletnie
nie miałam pomysłu i czasu by to napisać. Dopiero wczoraj w nocy dostałam
olśnienia. Cóż, w takim razie miłego czytania i proszę o opinięJ
Zaczynało
się robić późno, przez małe okienko w celi widziałam, jak słońce zastępuje
miejsce księżycowi. Dopiero teraz chłopcy wyszli. Po incydencie z Kat, Luke
chciał mnie ukarać. Krótko mówiąc, zabawili się w orgie. Zrobili mi to, co
pewnie chcieli zrobić Kat, ale nie żałowałam tego. Nie żałowałam tej decyzji.
Wieżę, że Katerina, jest w lepszym miejscu. Trudno znaleźć w tych czasach
kogoś, kto będzie dla ciebie miły i np… pożyczy ci 1zł, a co dopiero wstawi się
za tobą i za ciebie umrze. Przynajmniej chłopcy nie zachowali się, jak chorzy psychopaci i zabrali
moją, powiedzmy, przyjaciółkę. Nie wiem co bym zrobiła patrząc na jej bezwładne
ciało. Krew pozostała, a jeśli mówiąc o krwi. Spojrzałam na swoje bandaże,
które miałam na obu nogach i prawej ręce. Chłopcy się podpisali. W czasie mojej
kary, Luke wpadł na „genialny” pomysł i wyciął nożem swoje imię w mojej skórze
na prawej ręce. Michael i Calum poszli w jego ślady. Jedyną osobą, która nie
brała w tym udziału był Ashton. Nie, wiem czemu, ale powiedział, że nie może na
to patrzeć. Czy to możliwe, że nie jest taki zły? Nie… przecież brał w tym
wszystkim udział, nie mam zamiaru mu ufać. Oni wszyscy są jakimiś pojebami,
sadystami i wszystko co złe. Mój tata, zawsze mi mówił, że piekło jest puste,
wszystkie diabły są tutaj.
- Chyba
właśnie je spotkałam, tatku.- wyszeptałam, a po mojej zaczerwienionej twarzy
zaczęły spływać słone łzy. Dziwie się, że jeszcze mam czym płakać.
Boże… gdzie się podziała ta silna dziewczyna.
Boże… gdzie się podziała ta silna dziewczyna.
ASHTON POV
- Nadal nie chce jeść.- oznajmiłem chłopakom wchodząc
do salonu, wcześniej wyrzucając kolejną porcję jedzenia, której nie zjadła ta
dziewczyna. Trochę mi jej szkoda, w sumie niczym sobie nie zasłużyła na taki
los.
- Trudno, ale dopilnuj, żeby w końcu coś zjadła. Nie
chce stracić takiej zajebistej dupy.- zarechotał Luke, a reszta go poparła. Ja
jedynie wywróciłem oczami na ich zachowanie. Nie lubię tak traktować dziewczyn,
ale cóż, takie życie.
- Faktycznie, trudno w tych czasach znaleźć fajną
dupę, szczególnie z taką zajebistą cipą.- podtrzymał temat Michael.
- Ashton, jesteś pewny, że nie chcesz? Ja chyba zaraz
znów pójdę, kręci mnie to.- Boże, Calum nie ma za grosz wstydu.
- Jezus, Calum! Daj jej odpocząć. Ona też ma limity. A
co z ciałem tamtej dziewczyny?- sprawnie zmieniłem temat.
- Jest w mojej łazience, w wannie. Nie chciało mi się
znów kopać dołu, zrobię to jutro. A tymczasem…
- Kurwa!- zaklną głośno Michael wywracając krzesło na
którym właśnie siedział.
- Co?- ryknęliśmy razem.
-
Ktoś nas namierzył. Kurwa, jakiś gość nas shakował. Jestem pewny, że to wina
tej suki! Idą ją zajebać! Tak jej wpierdolę, że wyląduje w wannie obok tej
drugiej.- już się podnosił, widziałem w jego oczach zaślepiającą furie.
-
Ej, spokojnie- starałem się zachować zdrowy rozsądek- kiedy nas namierzyli?
Może mamy jeszcze trochę czasu. Nie mam zamiaru iść, przez byle jaką dziewuchę
do paki.
-
W czasie naszej orgii. Godzinę temu. -Dodał dobitnie. Niedobrze. Bardzo
niedobrze. Mogą tu być w każdej chwili. Cholera.
-
O nie, nie z nami te numery. Idźcie posprzątać, w razie czego weźcie broń, a ja
pójdę pogadać z tą dziwką.
Wszyscy
zerwali się z miejsc by wykonać swoją robotę, ja poszedłem do naszej „księżniczki”. Gdy zatrzymałem się przed drzwiami, wziąłem powieszony przy
drzwiach bicz. Otworzyłem drzwi i od razu napotkałem zirytowane spojrzenie
szatynki. Nie do wiary, suka się nawet
nie bała. Chyba najwyższa pora to zmienić.
-
Kto się włamał do naszego komputera, szmato?- uderzyłem ją biczem. Niech wie,
że mam dosyć bycia miłym.
NIALL POV
Jechaliśmy
zgodnie wskazówek Austina do Soph. Nie
wiedzieliśmy czego się spodziewać. Chciałem prowadzić, ale chłopcy
stwierdzili, że jestem „niepoczytalny” i zbyt rozbity emocjonalnie, a oni chcą
jeszcze pożyć. Każda sekunda czy minuta dłużyła mi się niemiłosiernie. Chciałem ją w końcu zobaczyć,
przytulić, poczuć. Chciałem znowu być z nią jednością.
-
Teraz chyba w prawo.- przerwał moje myśli Austin.
-
Chyba?- wybuchłem. Jedno spojrzenie w jego oczy dało mi do myślenia, że coś
przede mną ukrywa.- Gadaj. Ale już.
-
No.. połączenie, z tamtym kompem, zostało zerwane. Chyba wyczuli nas sygnał.- powiedział nieśmiało.
- Że, kurwa co?- wkurwiłem się już na maksa. Harry objął mnie ramieniem. Czułem,
że rozpadam się na miliard kawałeczków. Chciało
mi się płakać, ale nie mogłem. Czułem, że coś we mnie właśnie umarło.
Nikomu
nie polecam, tego uczucia, gdy z minutę na minutę tracisz nadzieję. Gdy
trzymasz się nadziei, też jest trudno, ale ją masz, nawet jeśli coś jest mało
prawdopodobne, ona jest, a gdy jej nie ma… twoje serce jest puste, umysł
przyciemniony, a ciało zdrętwiałe. Nie masz na czym się wesprzeć.
-
Nie martw się, znajdziemy ją. Wierze w to.- pocieszał mnie Harry.
-
Właśnie.- podjął pałeczkę Ross.- Sophie
nie przeszła tego wszystkiego tylko po to, by tak skończyć. Była zmotywowana,
dla ciebie. To nie jest dziewczyna, która łatwo odpuszcza. Nawet śmierć was nie
powstrzyma. Będziecie razem, oboje razem sporo wycierpieliście. Każde
nieszczęście musi mieć swój sens. Nie może być tak, że człowiek poświęca ból i
łzy za coś bezsensownego.
-
Ej, chłopaki. Nie chcę przerywać tej grupy wsparcia, ale gdzieś dojechaliśmy.
Wyjrzałem
przez okno, dojechaliśmy do jakiegoś domu, był w środku lasu i wyglądał na
stary, jakby miał się rozpaść.
-
Chodźmy.- podjął Zayn, rzucając każdemu z nas po pistolecie. Skąd mój kolega ma takie zabawki? Od razu go
załadowałem, czułem, jak w moich żyłach zaczęła pulsować adrenalina.
Nie
Mart się Sophie, przysięgłem, że cię znajdę i zrobię to.
Wyskoczyliśmy
z samochodu i udaliśmy się biegiem do domu.
- Dobra, grunt to mieć...
- Dobra, grunt to mieć...
-
Pokaż się skurwielu! I oddaj moją dziewczynę bo rozpierdolę cię, tak, że nigdy
nie będą mogli poskładać cię na nowo. -Wydarłem się na cały dom, który wewnątrz
okazał się dużo bardziej nowoczesny i co nie mogło wróżyć dobrze, niepokojąco cichy.
-
Element zaskoczenia.- dodał z kapitulacją Endi.
-
Rozdzielamy się?- spytał Billy, bardziej podekscytowany, niż zestresowany. Miałem ochotę mu dowalić i przypomnieć, ze to jest akcja ratunkowa, a nie jakiś kurwa, film akcji
-
Broń Boże! Trzymamy się razem. -Zarządził Liam. Zgodziliśmy się z nim, no może
nie wszyscy, ja czym prędzej pognałem na piętro i zobaczyłem wszechstronny korytarz. Było w nim
osiem drzwi, w tym jedno w połowie otwarte. Z filmów akcji, powinienem się nauczyć,
że jest to zasadzka i by tam nie wchodzić, ale cóż, wtedy nie myślałem racjonalnie. Wtargnąłem do
pokoju, a tam ujrzałem przeraźliwy widok.
Upadłem
na kolana. Wszędzie była krew, a na podłodze były ślady krwawej walki, co ja
mówię, w całym pokoju, najbardziej jednak przyciągnął mnie szlak z krwi,
prowadzący do łazienki. Jakby ktoś ciągnął ciało. Nie zważając na chłopaków, na
których twarzach malowało się najprawdopodobniej przerażenie, wbiegłem na
chwiejnych nogach do łazienki. Serce mi biło, a w głowie huczało, myślałem, że
wybuchnę, byłem u szczytu wytrzymałości. Co tam zobaczyłem?
A
kolejną porcję krwi, tym razem w wannie. To niemożliwe by człowiek przeżył, bez
takiej ilości krwi. Na ścianie widniał krwawy napis.
Spóźniliście się
Przegięli.
- Wy skurwiele, wyłaźcie! Kurwa, chodźcie tu, rozpierdolę
was, zrobię z was żarcie dla psów, cały dom będzie ociekał waszą krwią i waszymi
organami. Zapłacicie, za to co jej zrobiliście!
- Spokojnie- czułem, że ktoś mnie obejmuję- Uspokój się,
to jej nie pomorze.- nie byłem w stanie rozpoznać głosu, który do mnie
przemawia.
- Zapłacicie za to…- wyszeptałem łamiącym się głosem i
objąłem, tego kto do mnie mówił. Okazało się, że był to Liam. Wyprowadził mnie
z łazienki, moje nogi były jak z waty, nawet nie wiem, czy tam były, nie czułem
ich.
- Chłopaki…- zaczął ostrożnie Ross.
Odwróciłem się do niego.
Boże…
Chyba właśnie zabiłam Sophie. Co myślicie?
Jak to się skończy? Może was zaskoczę…;)
Proszę was o komentarze i pamiętajcie, że im
więcej, tym bliżej nexta.
Całuski~ Als
UWAGA!
Chciałabym wam polecić portal do kupowania i sprzedawani ciuchów - vinted.pl.
Polecam wiele fajnych ciuchów i dla chętnych proponuję odwiedzenie mojego konta jako violent96. Mam setki ciuchów, wiele jest jeszcze niewystawionych, a sprzedać chce szybko, bo potrzebuję kaski i miejsca w szafie;) mogę nawet sporo zejść z ceny
LINK tutaj - VIOLENT96
Polecam i liczę, że coś wam się spodoba;)
Do napisania;D
UWAGA!
Chciałabym wam polecić portal do kupowania i sprzedawani ciuchów - vinted.pl.
Polecam wiele fajnych ciuchów i dla chętnych proponuję odwiedzenie mojego konta jako violent96. Mam setki ciuchów, wiele jest jeszcze niewystawionych, a sprzedać chce szybko, bo potrzebuję kaski i miejsca w szafie;) mogę nawet sporo zejść z ceny
LINK tutaj - VIOLENT96
Polecam i liczę, że coś wam się spodoba;)
Do napisania;D
Nieeeeee!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOna ma żyć!!!!!!!!!!!!!!!
Czekam na nexta... Napisz go szybko plisssssss....
:(
O Boże. Ashton był miły ;)
OdpowiedzUsuńAle ona ma żyć! Musi żyć!
Czekam (oczywiście z niecierpliwością) na kolejny xx
Jak ona umrze to i ja umrę nie rób mi tego :'(
OdpowiedzUsuńTY ZABÓJCÓ JAK MOGŁAŚ JA ZABIC?? XD a tak na serio juz nie moge się doczekać aż nas zaskoczysz w kolejnym rozdziale!! :D
OdpowiedzUsuńCoooo? Chyba żart! Sophie musi żyć! Może to nie jej krew? Czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńDopiero po godzinie uspokojania mnie przez moich 5 starszych braci, byłam w stanie zasnąć... Dopiero dziś jestem ww stanie napisał że dziękuję Ci ponieważ dzięki temu że się rozpłakałam, wiem że jeszcze mam serce, więc dziękuję. Dziękuję Ci też za to że piszesz. Dziękuję. Czekam na następny tak samo poruszający jak i świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńTo ja ci dziękuję, bo właśnie dzięki takim komentarzom, czuję, że jestem w czymś dobra i cieszę się, że rozdział ci się podobał. Twój komentarz, jednak trochę mnie zaniepokoił, a szczególnie fragment z tym sercem. Nie wiem co się stało, ale odniosłam wrażenie, że czujesz się zraniona, przepraszam, jeśli nie mam racji, ale chce byś wiedziała, że nikt nie jest wart tego byś czuła się "źle". Jeśli masz problem, możesz do mnie napisać na mój e-mail, może mogłabym pomóc, sama mam na swoim koncie kilka przykrych zdarzeń:) .Wiec, że nie jesteś sama, a ten świat należy do ciebie:)
UsuńPozdrawiam, buziaki - Als<3
Po prostu nie ma słów jesteś genialną pisarką i cieszę się że piszesz dziękuję za to <3 mam nadzieję że to nie krew Shopi tylko krew Kat a oni zrobili ten napis po to by nie szukano ich serio mam taką nadzieję i jeszcze raz świetnie piszesz do następnego :-)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
kochanie, zapraszam na #365daysff http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥