Rozdział 20
Od niej wszystko się
zaczęło
ROSS
POV
Podszedłem
do drzwi, gdy je otworzyłem sparaliżował mnie na moment strach, ale zaraz potem
każdą moją komórkę w ciele wypełniła złość. Zaślepiająca złość.
W drzwiach
stała kobieta.
Kobieta,
która zniszczyła życie mojej księżniczce. Kobieta, która zmusiła ją do samobójstwa.
Kobieta która zniszczyła nam życie.
- Co ty tu
robisz, suko? I jaką masz czelność, jeszcze tu przychodzić.- gotowało się we
mnie. Aż sam siebie podziwiałem, że jej nie wpierdoliłem.
- Oj, Ross.
Nikt cię nie nauczył by do dam zwracać się z szacunkiem?- na jej usta wpłynął
cyniczny uśmieszek.
Gotowało się
we mnie. Chłopcy, a raczej Billy zaczęli się niepokoić, albo myśleli, że porwałem pizze. Toteż mój przyjaciel
podszedł do mnie, ale widząc osobę która stała w drzwiach spiął się, jakby
przygotowując do ataku. Razem spytaliśmy ją czego chce.
Nie zrobiła
nic, jedynie się zaśmiała. Jakby nas wyśmiewając.
- Gdzie jest
Sophie?- spytała kompletnie nas olewając. Olewając chłopaków, którzy pełnili
jej obowiązek.
- Z całą
moją życzliwością, chce ci wpierdolić, ale zważając na to, że nie chce mieć na
ścianie gładzi szpachlowej, nie zrobię tego.- fuknął Billy.
- Oj, cóż za
elokwencja. Błyskotliwość twej wypowiedzi, wprost rzuca mną o ziemię. Gdzie
jest moja córka? – 1,2,3… ona jest straszna. Jestem pewny, że z cała satysfakcją utopiłaby koszyk
słodkich piesków, nawet by się nie zawahała.
- Nie
zasługujesz by to wiedzieć.- trzymaj fason Ross, tylko trzymaj fason.
- Jestem jej
matką do cholery.- zaczynała się irytować.
- Matką?
Hah, nie rozśmieszaj mnie. Gdzie byłaś gdy wypłakiwała swoje oczy? Gdy chciała
się zabić? Gdy się śmiała, złościła? Nie zasługujesz na nią. Nie zasługujesz na
miano matki.- fuknąłem. Nie oddam Sophie, tego jestem pewien. Nie oddam mojej
ukochanej siostrzyczki.
- Powinieneś
być mi raczej wdzięczny. Nie będziesz musiał się dłużej zajmować tą smarkulą.
- To nie
jest smarkula i nie jest żadnym problemem, albo rzeczą jaką można przenosić.
Nie można jej traktować przedmiotowo. Jest moją księżniczką, jest moim
największym osiągnięciem. Uwielbiam ją. Jest leniwa, ale jest bardzo mądra,
mimo, że tak nie uważa. Uważam ją za najbardziej zabawną osobę na świecie, a
kiedy nie ma jej w domu, mam poczucie, jakbym stracił wspólniczkę przestępstwa.
Jestem z niej dumny i zawsze będę, bez wzglądu na wszystko!- ostatnie słowa
wykrzyczałem, czułem łzy cisnące mi się do oczu.
- Ojejejku.
Co za ckliwe przemówienie. Masz mi ją oddać, albo pójdę na policję i powiem, że
ją porwałeś. To ja jestem jej prawnym opiekunem.
- Dosyć
tego.
Ostatnie co
zdołałem zarejestrować to moja pięść niebezpiecznie blisko jej wytapetowanej
twarzy.
SOPHIE POV
Byłam w
łazience u Louisa. Dziwnie się czuję, a wielkie lustro wypełniające łazienkę
nie pomagało i sprawiało, że czułam się niekomfortowo.
- Soph,
wszystko w porządku?
Lou pytał
mnie o to minutę. Chyba bał się, że coś sobie zrobię po usłyszeniu… tego
wszystkiego. Fakt, było tego za dużo, mimo, że dzień się dopiero zaczął ja już
modliłam się by się skończył. Zmarnowałam na niego zbyt dużo siły. Krople wody
spadajce na moje ciało dawały mi ukojenie, którego potrzebowałam. Ale
wiedziałam, że nie mogę siedziec tam wiecznie, nawet gdyby, chciała. Byłabym
pomarszczona, jak moja babcia. Wyszłam i ubrałam się we wcześniej przygotowane
ubrania.
Miały one za
zadanie, zasłaniać każdy centymetr mojej skóry, nie chciałam na nią patrzeć,
ani chwili. Gdy wyszłam i Louis zawiesił na mnie oko, chciałam zarzucić sobie
na głowę dodatkowo koc.
- Nie możesz
znieść myśli o swoim ciele, prawda?- łał, czy ja naprawdę jestem taką otwartą
księgą? Nie byłam gotowa by spojrzeć mu w oczy, chyba zrozumiał bo jedyne co
powiedział to byśmy poszli na śniadanie.
Nie chciał
nic pogarszać, chciał tylko bym zjadła, ale myśl o tym sprawiła, że w mojej
głowie kotłowały się setki myśli. A jedyne co się powtarzało to słowo „Niall”
- Lou, bo..
ja chyba nie dam rady.- przerażało mnie to. Bałam się, że Ni będzie pamiętał, a
ja nie będę w stanie odpowiedzieć na jego pytania.
Czułam, jak
serce bije mi w piersi, a mój oddech jest szybki i urywny. Brakło mi tchu i
marzyłam by to się skończyło. W tej chwili, marzyłam by to się nigdy nie
zdarzyło. Chciałam wrócić z chłopakami
do domu. Zostałabym bez odpowiedzi, ale to by było lepsze, niż to jak się czułam.
Bezsilna. Czułam się jak śmieć. to w
takich chwilach ludzie tracą wiarę w siebie, w innych, w życie. To w takich
chwilach ludzie nabawiają się depresji, myślą o sensie życia. O osobach, którzy
coś znaczą i dla których jeszcze warto oddychać. To w takich chwilach ludzie
tracą nadzieję.
Ach,
nadzieja. Wiecie co o niej mówią? Nadzieja jest matką głupich. To tylko brzydkie,
8 literowe słowo.
- Wiem co
czujesz, mała, ale jeśli nie zejdziemy to damy chłopcom więcej powodów do pytań
i co za tym idzie do zmartwień. Możesz, zawsze powiedzieć, że masz kaca i nic
nie pamiętasz.- uśmiechnął się do mnie.- Choć to do mnie. Chyba wiem czego ci
brakuję.
- Czego?
-
Dłuuuugiego uścisku.
Podbiegłam do niego i wpadłam u w ramiona.Objęci zeszliśmy na
śniadanie. Na całe szczęści nie było jeszcze Nialla.
- O, jak dobrze, że zeszliście. Sophie, jak się czujesz? Bo nieważne jak
źle by było, moje naleśniki alá Styles poprawią ci humorek.- Harrry postawił
przede mną talerz, pysznie wyglądających naleśników z czekoladą.
- Hah, dzięki Hazza, na pewno poprawią mi humor.
- Nieźle się trzymasz jak na skacowaną, pamiętasz coś z wczorajszego
wieczora?- spytał mnie Liam.
- Nie!- zareagowałam, trochę za ostro.- Znaczy… wole nie pamiętać. Pewnie
zrobiłam coś żenującego.
- Cóż, skoro taniec na rurze i na barze nazywasz żenującym, to tak.- zachichotał Zayn.
- Czekaj, co?
Przerwał nam tupot na schodach.
- Dzień dobry wszystkim.- przywitał nas wszystkich Niall. Był w całkiem niezłej formie. Chyba nic nie pamiętał.-
O naleśniki, Hazza nie musiałeś.
Rozejrzałam się, chłopcy mieli pogubione miny. Czyli nie tylko dla mnie
to się wydaję dziwne?
- Przy okazji, wiecie gdzie jest Annie?- nie podoba mi się to do czego
zmierza.- Obudziłem się goły w łóżku, przytulający się do czerwonych stringów. Wiecie
coś o tym?
Nikt się nie odezwał, ale widziałam jak spojrzenia chłopaków "dyskretnie" zahaczają o
moją osobę.
- Dzień dobry, kochani. Uh, Niall. Stęskniłam się.- jak na zawołanie
przyszła Annie. Sytuacja przybiera coraz dziwniejszy obród, a ja mam coraz większą ochotę
zwymiotować.
- Hej An.- Niall cmoknął ją w policzek- Nie ładnie tak wychodzić bez
pożegnania.
- O czym mówisz?- Annie może i była głupia, ale można było wyczytać z niej,
że naprawdę nie ma pojęcia o czym mówimy.- Nie było mnie odkąd chłopaki
wyprowadzili z klubu ciebie i Drey. Byliście kompletnie zalani.
- Co? Czyli nie było cię wczoraj? Drey, wiesz coś o tym?- Niall skierował
swoje oczy ku mnie. Wiem, że to był jakby test. Pierwsze wrażenie, mogłam
skłamać i taki miałam zamiar, lecz gdy otworzyłam usta, nie wydobył się z niego
żaden dźwięk. Źrenice Nialla się zmniejszyły, a on patrzył na mnie jak
zaczarowany, nie mogłam tego znieść. Nie mogłam siedzieć spokojnie gdy on
taksował spojrzeniem moją sylwetkę, którą wczoraj…
Wstałam gwałtownie zwracając uwagę wszystkich zebranych.
- Drey… wiesz co się wczoraj stało?- zapytał łagodnie Ni. Nie wyczułam w
nim wrogości, mimo wszystko postąpiłam jak ostatni tchórz, jasno dając do
zrozumienia, że wiem co nie co o wczorajszej nocy.
Wybiegłam z domu i czym prędzej wsiadłam na motor wyjeżdżając z posesji
One Direction. Obrałam kurs na hoten mojej ekipy.
***
Kilka stresujących
minut później
Pukałam po raz kolejny w drzwi apartamentu chłopców. Nie byłam tutaj
jeszcze, ale nie miałam dość siły by o tym myśleć. Moja twarz była zalana łzami,
a ja sama w miarę możliwości zaczęłam, a raczej starałam się uspokoić swój
oddech. Niestety z marnym skutkiem. Zapukałam po raz kolejny. Czemu nie
odpowiadają? Zaczęłam histeryzować.
Wreszcie usłyszałam szczęk przekręcanego zamka. Otworzył mi Ross, z miną
jakby miała ochotę kogoś zabić.
Wtedy jego wzrok przesunął się po mojej twarzy, a jego wyraz twarzy
złagodniał.
- Co się stało?
- Nieważne, ja… mam dosyć.- przepchnęłam się w drzwiach.- Ta całą
sytuacja mnie przerasta. Zrobiłam coś okropnego. Ja…
I wtedy ją zobaczyłam. Rozłożoną na kanapie. Jakby z moich koszmarów. Moją
matkę. Tą, przez którą moje życie jest piekłem. Moje serce się zatrzymało.
Zanim powiedziała coś więcej wybiegłam w z pokoju, hotelu. Biegłam przed
siebie. Słysząc, że za mną podążają i krzyczą bym poczekała. Tyle przed nią
uciekałam, ale nigdy nie byłam tak szybka. Trudno uciec przed kobietą, która
biegnie równie szybko jak ty na 20-centymetrowych obcasach.
Gdy zaczęłam tracić siły rozejrzałam się i odkryłam, że jestem w jakimś
lesie. Nie znam zbyt dobrze Londynu, toteż nie wiedziałam co robić. To miejsce
przypominało jakieś mokradła.
Usłyszałam szeleszczące gałązki, niebezpiecznie blisko mnie. Chciałam pobiec
dalej, ale czułam, że zahaczyłam o coś nogą. Potknęłam się i zaczęłam spadać w
dół. Słyszałam szczęk liści, spowodowany moim spadającym, a raczej turlającym się
ciałem. Moje nozdrza drażnił zapach deszczu, mokradeł i ziemi. Otworzyłam oczy.
Dostrzegłam promienie słońca przedzierające się przez gałęzie.
Jakby chciały mi dać trochę siły.
Niestety już jej nie miałam. Jedyne co słyszałam to oddalające się krzyki moich
przyjaciół.
Matka? Kochana zrobiłaś z niej najczarniejszy z czarnych charakterów. Arcymistrzowska robota! W ŻYCIU nie spodziewałabym sie jej w takim momencie. Wszystko idzie źle i tu jeszcze benzyna do ognia *.* czekam z niecierpliwościa na nexta i ciesze sie ze bedziesz czesciej pisac
OdpowiedzUsuńTak tak tak chce jeszcze jeden. Dziękuję za ten rozdział życze weny i do następnego.
OdpowiedzUsuńRozdział nie samowity brak słów . Ale zależy mi na następmym rozdziale . Niech wena twórcza cie nie opuszcza i napisz nawet 4 rozdziały albo nawet 44
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Warto było czekać :) ale się działo! Matka wróciła, no i ta sprawa z Niallem... czekam na next. Mam nadzieję, że tak się coś wyjaśni ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam!!
OdpowiedzUsuńChciałabym wypromować bloga na którego serdecznie zapraszam.Nie jest mojego autorstwa tylko dziewczyny która nie ma konta.Co prawda to dopiero jej pierwsza fabuła ale bardzo prosi choć o jeden komentarz
http://alone-miss-demons.blogspot.com/2015/06/fabua.html
Jeden z najlepszych rozdziałów 💖 czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń