Rozdział 16
No limit
- Czemu masz
wytatuowane moje imię w miejscu serca?
Trzęsłam się
jak liść na wietrze. Czemu, ja się pytam czemu ja zawsze wpakuje się w jakieś
bagno? Skąd miałam wiedzieć, że go zauważy… wytatuowałam sobie jego imię by mi
o nim przypominał. Coś symbolicznego. jak on. Stał tam… mimo, że zły wyglądał świetnie.
Biała koszulka opinająca jego mięśnie, czarne rurki i do tego czarna marynarka,
zmierzwione włosy i absolutnie najcudowniejsze oczy świata. Był wkurzony, mimo
to nadal seksowny. Czekał na odpowiedź.
- Chodzi o
innego Nialla…
- Nie kłam!-
przerwał ostro i uderzył w ścianę, koło mojej dłoni. Podskoczyłam wystraszona. Skąd wiedział, że kłamię? Mam
to opanowane do perfekcji. Mówisz jakby to była prawda, jakbyś w to wierzył. Prościzna.
Ale on wiedział, że kłamię. Jak? Kiedyś umiał nawet powiedzieć czy chce skłamać
zanim otworzyłam usta, ale żeby teraz? Spróbujemy jeszcze raz.
- O Jezu,
założyłam się i…
- Nie
wyjdziesz stąd póki nie powiesz prawdy. Ja mogę tu siedzieć, bez różnicy.
Kurna jebana
w dupę popierdolona mać! I inne przekleństwa, wstawcie se sami. Nie mogę mu
powiedzieć prawdy, jeszcze nie teraz.
- Bo się
kiedyś w tobie zakochałam.
- Serio chcesz
to ciągnąć?- uniósł brwi- Umiem rozpoznać jak kłamiesz. Jaki w tym sens?
Nic nie
rozumiałam, przecież.. i coś do mnie dotarło. Raz kozie śmierć. Inaczej mnie
stąd nie wypuści.
- Ponieważ
cię kocham.
Mówiąc to
spojrzałam mu w oczy. Tamto zdanie było w czasie przeszłym. To.. wręcz
odwrotnie. Niell miał słabą głowę, mam nadzieje, ze ma tak cały czas i jak się
dziś upije, a pewnie to się stanie, no po takim wyznaniu, to przy odrobinie szczęścia nie będzie nic pamiętać.
Tymczasem Niall
patrzył na mnie z lekko rozwartymi ustami i jakby nieobecnym spojrzeniem. Usunął
się z mojej drogi pozwalając mi przejść. Zgodnie z obietnicą. Otworzyłam drzwi
kluczem i zamknęłam je ze sobą. Oparłam się o zimną powierzchnie drzwi i
zamknęłam oczy. Powiedziałam mu, że go kocham. Moje serce wyrywało się do niego.
Zaraz jednak się szybko otrząsnęłam.
Zeszłam na
dół jakby nigdy nic. Chłopaki siedzieli na kanapie, a ta zdzira, czytaj Annie,
siedziała na fotelu. Jedna strona mierzyła spojrzeniem drugą. Chyba nie tylko
ja odbyłam dziwną rozmowę.
- Em, to co,
jedziemy?- wychrypiałam. Mój głos był.. jakby nie mój. Zwróciłam uwagę
wszystkich w pokoju, ale szybko przenieśli spojrzenie na coś, a raczej na kogoś
za mną. Odwróciłam się. Niall stał na schodach, taki nie swój. Nie patrzył na
nikogo tylko w podłogę. W końcu Li zabrał głoś.
- Dobra, skoro
już jesteśmy wszyscy chodźmy do limuzyny.
***
Te dwadzieścia
minut w drodze do klubu ciągnęło się jak pierwsza i ostatnia zapiekanka
Billiego. Już nie ma wstępu do naszej kuchni. Nikt się nie odzywał i wszyscy
unikali kontaktu wzrokowego ze sobą. W końcu dojechaliśmy. Alleluja! Gdybym mogła
ucałowałabym tą ziemię, ale jest sporo reporterów i fotografów, a nie chciałam wychodzić na
wariatkę. Wysiedliśmy wszyscy z auta i daliśmy popstrykać kilka zdjęć. Oczywiście
zaraz było:
- Kim jest
tajemnicza dziewczyna?
-
Przedstawisz nam się, mała?
- Louis czy
chodzisz z nią?
- Niall kim
jest ona dla ciebię?
- Czy jest
ona waszą przyjaciółką?
… i tego typu.
Gdy
weszliśmy do klubu pierwsze słowa to:
- Musze się
napić.- wypowiedziane jednocześnie przeze mnie i przez Nialla.
- Łał, ale
synchron- skomentował Zayn. Rzuciliśmy tylko na siebie okiem i poszliśmy w
swoje strony, zostawiając kompletnie zdezorientowanych chłopców.
Podeszłam do
baru. Kontem oka widziałam, jak dziewczyna Nialla poleciała za nim i od razu
zaczęła go całować. Przewróciłam oczami. Co za (tu wstaw wszystkie możliwe
wyzwiska jakie znasz).
- Co
panience podać? Może jakiś drink?- zagadnął mnie barman uśmiechając się lubieżnie.
Skasowałam go spojrzeniem.
- Daj mi coś
mocnego, a kolorowe drinki sam se chlaj.- rzuciłam nonszalancko i odwróciłam się
w stronę klubu. Nagle poczułam wibrację na udzie. Wyciągnęłam swój telefon i
odczytałam otrzymanego smsa.
Rozejrzałam się
szybko po klubie. Nikt na mnie nie patrzył. Wyłapałam spojrzeniem zespół na
jednej z czerwonych kanap pod ścianą, ale nikogo podejrzanego nie widziałam. Szybko wystukałam odpowiedź.
Byłam przerażona.
O co do chuja tu chodzi? Znowu poczułam wibrację. Walczyłam ze sobą by
spojrzeć.
Boże,
zakryłam usta dłonią. To jakiś żart? Serce zaczęło mi bić kilkaset razy
szybciej, w głowie się kręciło, choć nic nie wypiłam. Brat? Nagle wszystko stanęło
mi przed oczami. Ross! Wybrałam jego numer i jeszcze raz przejechałam wzrokiem
po zebranych. Pewna postać stojąca pod kolumną przykuła moją uwagę. Nie, nie,
nie! A myślałam, że gorzej być nie może.
Daniels! ( Jeśli chcecie się o nim więcej dowiedzieć, znajdziecie go w
spisie bohaterów – A)
- Siema,
mała co tam?- w słuchawce rozbrzmiał uradowany głos przyjaciela.
-
Przyjeżdżaj do klubu na Maine Street 91.- powiedziałam poważnie i nawet nie
załamał mi się głos.
- Co jest?- od
razu się ożywił.
- Daniels.-
to imię znaczyło kłopoty, a Ross, szczególnie o tym wiedział.
- Pani
drink- oznajmił barman gdy tylko się rozłączyłam. Wypiłam go od razu i
postawiłam z łoskotem szklankę.
- Następny.
Ross POV
Jechałem
łamiąc chyba wszystkie nakazy i zakazy, nieważne. Chłopaków akurat nie było w
domu więc nie miałem jak ich ściągnąć. Pojechali odebrać prezent dla Soph,
która teraz pewnie umiera ze strachu. Daniels jest mega chujem i mnie nienawidzi.
Zająłem jego miejsce w rankingu i siedział przeze mnie i chłopaków w kiciu. No
i teraz mamy mega niebezpiecznego wroga, który chce nas, delikatnie mówiąc
zniszczyć. Właśnie podjeżdżałem do klubu i w szybkim tempie udałem się do wejścia.
Wielki czarnoskóry ochroniarz mnie zatrzymał.
- Ross
Lynch.- od razu ustąpił. Jednak opłaca się być swego rodzaju popularnym. Oczywiście
w swoim fachu.
W klubie było
multum ludzi, ale mnie interesowała, piękna, zielonooka szatynka. Usłyszałem
wiwaty i gwizdy z rogu sali, toteż udałem się w tamtym kierunku. To co tam
zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Moja siostrzyczka tańczyła
dla napalonych gości pole dane, dla niewtajemniczonych, taniec na rurze. Była
sexi, ale hello! To moja mała siostrzyczka, do tego nawalona w cztery dupy.
Sprawnie podszedłem do niej i ją odciągnąłem.
- Wracamy do
domu- oznajmiłem.
- Nie!-
wyrwała się i uciekła w stronę baru. Myślałem, że chce się jeszcze napić, a ona
na ten bar wlazła i zaczęła tańczyć. Co ja z nią mam. Przechodziłem koło jednej
z kanap i bum! 1D! Podszedłem do nich.
- Jak wy ją pilnujecie?-
zacząłem bez ogródek. Byli zszokowani, że mnie widzą, niech oni się zajmą Soph,
a ja zajmę się tym jebanym Danielsem.- Weźcie wy ją ściągnijcie z tego baru bo
coś jej się stanie. Pokierowali spojrzeniem za moim.
Nieźle. Jutro
będzie miała niezłego kaca. Chłopaki zerwali się z miejsc i popędzili do baru,
a ja udałem się na poszukiwania naszego nieproszonego gościa.
Sophie POV
Czułam się
zajebiście i taka wolna! Normalnie bez limitu. Fajnie jest na tym barze, ale te
buty… masakra. Nagle się potknęłam i spadłam z baru wprost… w ramiona Zayna. Napotkałam
jego czekoladowe oczęta i zaczęłam się śmiać.
- Weźcie
idźcie po Nialla i spadamy do domu.- nie wiem, od kogo pochodził te głos, już sporym
wysiłkiem było rozszyfrowanie ich słów. Zayn mnie postawił, a ja szczerzyłam sie
jak głupia i znowu łup! W jego ramiona.- Kicia, nie ustoisz, hop na rączki.
Czułam jeszcze, że mnie niósł, a potem usnęłam.
Czułam jeszcze, że mnie niósł, a potem usnęłam.
- Drey?
Drey? Pobudka mała.- poczułam jak ktoś mną potrząsa. Uchyliłam powieki. Louis.
– Mała wstawaj, Harry nie pozwolił cię nieść. Musisz dojść sama.
– Mała wstawaj, Harry nie pozwolił cię nieść. Musisz dojść sama.
Pomógł mi
wstać. Nie powiem, było opornie. Koniec końców wstałam i zaczęłam się śmiać,
dołączył do mnie Niall. Również nawalony w cztery dupy.
- Mam gdzieś
jak to zrobicie, ale do łóżek. O własnych silach.- zarządził Harry i wszedł do
środka. Chciałam z Niallem postąpić tak samo, ale oboje się na siebie
wywaliliśmy i opierając się o siebie, w akompaniamencie śmiechów dotarliśmy na piętro.
- Gdzie
tera?- zagadnęłam uhahana.
- Nie mam
pojęcia- powiedział niewyraźnie Niall.- Która strona? Lewa czy prawa?
- Em, lewa.-
jak powiedziałam tak było. Weszliśmy
do..
- Lol, to
mój pokój.- Zaczął się śmiać, a ja dołączyłam i nagle stało się coś, czego się
nie spodziewałam.
Pocałował
mnie.
Heja kochani! Jak
obiecałam, tak jestJ Mam nadzieje, ze się podoba.
10 komentarzy = next
Ps: Jakby ktoś chciał
nawiązać ze mną kontakt, mój E-mail jest na stronie. Kocham ~ Als
Woow! Jestem pod wielkim wrażeniem! Wczoraj znalazłam Twojego bloga i przeczytałam od razu cały :) i muszę Ci powiedzieć, że świetnie piszesz i masz super pomysł na opowiadanie. Bardzo mi się podoba ♥ a rozdział bez dwóch zdań zajebisty ^^ czekam z niecierpliwością na następny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTak! Już nie mogłam sie doczekać tego rozdziału! Świetny! Po prostu megaaaa. Czekam na kolejny. Życze weny i czasu ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! A Ross.. Taki braciszek ;) No cóż Nialla zatkało po wyznaniu a mnie po tym pocałunku ;) Życzę weny :) Pozdrawiam ^-^
OdpowiedzUsuńAaaaaaa. Nateszcie . pocaunek jej. Świetny
OdpowiedzUsuńZajebisty <3 k
OdpowiedzUsuńJeeej <3 czy moglabyś dodawać po 3 lub 2 rozdziały w tygodniu? Cała moja klasa czyta twoje opowiadanie, a moja pani od Polaka jest z nas Dumna :D
OdpowiedzUsuńWięc 20 osób l, + twoi inni czytelnici około 300. Czyli 320 (Albo więciej) osób czeka na rozdziały. Z góry wielkie dzięki <3. Niestety oni nie mg komentować bo nie mg mieć konta na google. Pozdrawiam i czekam na następny. Annie
Als, Als , Als kolejny rozdział zapowiada sie soczyście.... A ten... POPROSTU KOCHAM. Najlepsze jest to że błyszczysz kreatywnością i emanujesz oryginalnością. Właśnie to sprawia, że twój blog tak sie wyróżnia !!! Pole dance....skądś to znam XD Szalona Sophie. Wyczuwam zajebistośc nexta!!!! :D czekam, weny ;)
OdpowiedzUsuńSuuper. Czekam na następny :D. Życzę weny. Angelika Borkowska Jestem XD. Mam zablowane konto i mg pisać z anonims, jak z przypadku chyba Ania czy Annie. Koocham.
OdpowiedzUsuńCzekam :3 tylko proszę rób dłuższe rozdziały, i dodawaj 2 razy w tygodniu, plus pozdro Natka
OdpowiedzUsuńWhat Da Fuck jak to ją pocałował ?
OdpowiedzUsuń