Rozdział 27
Kłopoty? To moje drugie imię!
- Doigrałaś się, młoda damo. Naprawdę przegięłaś.
Byłam prowadzona przez dwóch ochroniarzy do wyjścia. Co za popierdolony szpital. Bez ściemy. Zero poszanowania dla ludzi.
Gdy wyszłam od ojca, rzecz jasna obrażona jak cholera bo nie chciał mnie puścić do Nialla. Niebezpiecznie, ble ble ble, martwię się, ble ble ble, nie chce cię znów stracić, ble ble i inne ckliwe gadki. Cholera, przecież to mój ukochany, który się w końcu dowiedział o mnie prawdy i na dodatek przyjął za mnie kulkę. No więc, jak to ja, poleciałam po emocjach. Że mnie rani, rozbeczałam się i postawilam sprawę jasno. Że traktuje mnie jak zabawkę, którą ma tylko wtedy, kiedy ma na to ochotę. No i, z postawioną sprawą w ten sposób, chyba nie miał wyjścia. Dał mi swoją limuzynę i jakieś ciuchy bo tamte były zakrwawione. Wzięłam jakieś spodnie mojej macochy, które wygladału najmniej dziwkarsko. Nie wspominałam? Mój tatulek w swojej łzawej historii, zapomniał przyznać, że ma narzeczoną. Ok, mój ojciec nie miał szczęścia do kobiet, ale jakaś dziwkarska szczapa? Tego bym się w życiu nie spodziewała. No więc, wzięłam jakieś długie czarne spodnie i jakąś bluze ojca, bo u tej baby byly same haleczki i koszulki, z dekoltem, wycięciami i ogólnie, które wygladają jak bielizna. Seryjnie, czy ta kobieta nie wie co to jest wstyd? Albo szacunek do siebie?
Gdy jechałam limuzyną nie mogłam usiedzieć na miejscu, wszystko zlewalo się w jedno. Smutek, żal, radość, strach, czułam się sparaliżowana od środka na zewnątrz. Z jednej strony ojciec, z drugiej Niall. Nie wiedziałam co zrobić z faktem, że człowiek ,który od zawsze był i powinien być, moim bohaterem, ukochanym ojcem i osobą dla mnie najbliższą i vice versa, co wiecej, powrócił.
No i Niall... Odpiełam swój wisiorek w kształcie aerca z grawer ,,Always and Forever''. Widniała tam moni fotografia przedstawiająca mnie i mojego aniołka.
Ach.... Ni, moja jedyna milość i ktoś komu ufałam i po tym wszystkim, nadal ufam bezgranicznie. Zawsze mogłam na niego liczyć, był ideałem. Miły, uroczy, przystojny, lojalny, zabawny, pomocny, umiał mnie rozszyfrować w pare sekund. Zawsze wiedział co znaczył moj uśmiech, spojrzenie, gest, nawet je nazwał. Uśmiech nr 6, sporzeie nr 7 i jakby tego było mało, rozróżniał je, co nawet dla mnie samej bylo trudne, gubiłam się w tym co sama myśle, czuje, robię, podczas gdy on, zawsze wiedział lepiej. Znał mnie lepiej ode mnie samej. Byłam przy nim sobą, wiedziałam, że mu na mnie zależy i wiedziałam, że nie muszę przy nim udawać, akceptował mnie taką jaką jestem, nie oczekując niczego w zamian. Zawsze zależało mu najbardziej na moim szczęściu i bezpieczeństwie, choć nie raz dostawałam przez niego zawału gdy zabierał mnie na ekstremalne parki rozrywki. Był szalony, umiał mnie zaskoczyć i był... prawdziwy. Gdy go straciłam czułam z dnia na dzien jak serce łamie mi się na pół. Codziennie plakałam w poduszkę i wyżywałam sie na swoim ciele, czy to okaleczając siebie, czy zmuszać do wymiotów, byleby uśmierzyć ból, który czułam po jego stracie i zawsze wracał, a tymaczasem teraz wrocił sam sprawca moich ran psychicznych. Oberwał za mnie kulkę, był moim pierwszym któremu się oddalam, znowu grał na moich uczuciach, jak nikt inny. Znowu, obudził moje serce, które od tak długiego czasu było zdrętwiałe, o ile nie martwe. Chociaż nie, moje serce od pogrzebu urawowali Ross, Austin, Endy i Billy.
Ach.... Ni, moja jedyna milość i ktoś komu ufałam i po tym wszystkim, nadal ufam bezgranicznie. Zawsze mogłam na niego liczyć, był ideałem. Miły, uroczy, przystojny, lojalny, zabawny, pomocny, umiał mnie rozszyfrować w pare sekund. Zawsze wiedział co znaczył moj uśmiech, spojrzenie, gest, nawet je nazwał. Uśmiech nr 6, sporzeie nr 7 i jakby tego było mało, rozróżniał je, co nawet dla mnie samej bylo trudne, gubiłam się w tym co sama myśle, czuje, robię, podczas gdy on, zawsze wiedział lepiej. Znał mnie lepiej ode mnie samej. Byłam przy nim sobą, wiedziałam, że mu na mnie zależy i wiedziałam, że nie muszę przy nim udawać, akceptował mnie taką jaką jestem, nie oczekując niczego w zamian. Zawsze zależało mu najbardziej na moim szczęściu i bezpieczeństwie, choć nie raz dostawałam przez niego zawału gdy zabierał mnie na ekstremalne parki rozrywki. Był szalony, umiał mnie zaskoczyć i był... prawdziwy. Gdy go straciłam czułam z dnia na dzien jak serce łamie mi się na pół. Codziennie plakałam w poduszkę i wyżywałam sie na swoim ciele, czy to okaleczając siebie, czy zmuszać do wymiotów, byleby uśmierzyć ból, który czułam po jego stracie i zawsze wracał, a tymaczasem teraz wrocił sam sprawca moich ran psychicznych. Oberwał za mnie kulkę, był moim pierwszym któremu się oddalam, znowu grał na moich uczuciach, jak nikt inny. Znowu, obudził moje serce, które od tak długiego czasu było zdrętwiałe, o ile nie martwe. Chociaż nie, moje serce od pogrzebu urawowali Ross, Austin, Endy i Billy.
- Panienko, Force. Jesteśmy na miejscu.
Odwróciłam sie, rzeczywiście, byłam pod szpitalem.
Odwróciłam sie, rzeczywiście, byłam pod szpitalem.
Z samochodu zadzwoniłam do Harrego, całe szczęście miał po tym wszystkim wciąż komórkę i pytałam co i jak. Oczywiście nie obyło się bez pytań gdzie jestem, czy wszystko w porządku i czy jestem bezpieczna. To słodkie, że mimo iż nie jesteśmy rodzeństwem troszczy się o mnie jak o siostrę. Wiezy krwi nie są dla niego ważne, mowił bym zapomniała o DNA i że dla niego zawsze będe małą, zagubioną dziewczynką z samolotu i zawsze będe dla niego ważna, jak jego własna rodzona siostra. To kochane, był jak w dzieciństwie Niall wzgledem mnie. Zasiewał we mnie nadzieję, która zawsze więdła. Najwidoczniej prawdziwi przyjaciele, tacy na dobro i zło, nie umarli.
No więc, powiedział, że gdy uciekłam przyjechała policja, straż pożarna, pogotowie i wszystko co możliwe, srawka mojego ojca. Najwidoczniej znów jest szanowanom szychą. Ciekawe jaka będzie jego reakcja, gdy dowie się, że jego córeczka w ciągu pięciu minut wpakowała się w kłopoty. Normalnie nowy rekord. Ale kurcze! To nie moja wina. Kłopoty, to moje drugie imię. Ale tym razem serio to nie była moja wina.
Było tak.
***
Weszłam, a raczej wbiegłam do szpitala. Śmignęłam tylko pacjentom przed oczami i pognałam do recepcji, dowiedzieć się gdzie leży mój blondasek.
- Witam, gdzie leży Niall Horan?- wysapałam i wbiłam spojrzenie w niewysoką, krótko obciętą brunetkę.
- A można wiedzieć, kim pani jest? - zapytała z podstępnym uśmiechem. Zapaliła mi się czerwona lampka. Nie będzie łatwo. Mogłam powiedzieć wprost, że jestem bliską jemu sercu przyjaciółką, ale pewnie by mnie nie wpuścili, bo to ich zdaniem nie jest wystarczająco bliskie.
Ta, na pewno.
Mogłam powiedzieć, że siostrą, ale pewnie musiałabym pokazać jakieś dokumenty, czyli nie wchodzi w grę. Ale mogę też...
- Jestem jego dziewczyną.
Tak szybko, jak wypowiedziałam te słowa, tak szybko ona zaczęła się śmiać. Zacisnęłam pięści.
Co za bezczelny babsztyl, jak ona może się ze mnie śmiać. Brakuje mi czegoś? Dobra, przyznaje, nie wyglądam teraz jakbym była wyjęta rodem z jakiegoś magazynu, ale rany, kilka godzin temu, zostałam porwana i terroryzowana przez jakiś psycholi. Baba, nadal śmiała się w najlepsze.
Dawno w tym szpitalu nie było rozlewu krwi, można by to zmienić.
Co za bezczelny babsztyl, jak ona może się ze mnie śmiać. Brakuje mi czegoś? Dobra, przyznaje, nie wyglądam teraz jakbym była wyjęta rodem z jakiegoś magazynu, ale rany, kilka godzin temu, zostałam porwana i terroryzowana przez jakiś psycholi. Baba, nadal śmiała się w najlepsze.
Dawno w tym szpitalu nie było rozlewu krwi, można by to zmienić.
- Wiesz, kotku, ile już słyszałam takich deklaracji, gdy trafił do nas jakiś gwiazdor? Jasne, ok, lubicie ich, ale proszę, trochę godności.
Nawzajem, hieno.
- Odpuść. A teraz, daj mi pracować.
Odwróciłam, się i co teraz? W oczy rzucił mi się alarm przeciwpożarowy.
Nie chcesz mi pomóc? Dobra, sama sobie poradzę.
Podeszłam do alarmu i uśmiechnęłam się z przekąsem, patrząc wcześniej czy nie mam żadnych światków.
- Obyś należałą do paranoików, szmato.
Opuściłam małą dźwignię i oddaliłam się by mieć dobre pole widzenia na całą sytuację. Widać szczęście mi dopisuje, panna śmieszka, miała wyjątkowe podejście do pożarów. Nie paranoiczne, tylko mega super paranoiczne.
Gdy tylko usłyszała dźwięk alarmu, podskoczyła na krześle rozwalając wszędzie dokumenty i drzeć się w niebogłosy. Wybiegła ze swojego stanowiska i zaczęła biegać w koło. Papa szmato, nie będziemy tęsknić.
Gdy upewniłam się, że panna z psychiatryka uciekła i wszyscy zniknęli z mojego pola widzenia, podbiegłam o recepcji i nie tracąc czasu zaczęłam przeszukiwać papiery.
- Większego bałaganu nie mogłaś zrobić, co?
Gdy rzuciła mi się w oczy lista pacjentów i spis pokoi, poczułam władczy ucisk na ramieniu. Podniosłam głowę i ujrzałam wielkiego ochroniarza z wrednym uśmiechem.
- Wpadłaś.
O k*rwa.
Przyjechałam zobaczyć mojego Nialla, a tymczasem, zobaczę garść ochroniarzy w kiciu. Świetnie, po prostu bosko.
Przepraszam was myszki, za moją nieobecność. Następny rozdział będzie koło środy, ale wszystko zależy od was. Błagam by ci co czytają zaznaczali swą obecność komentarzem lub obserując. To wiele znaczy. Czekam na osąd!:*
Czy u was też się zaczął okres na cieplutkie sweterki? Kocham!!!!!!!
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Na sweterki jeszcze nnie ale na płaszcze tak a pozatym to czekam nna następny rozdział super jest ten ale CZEKAM NA NASTĘPNY
OdpowiedzUsuńcudo *_* czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńno nieźle. z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAS
Awwh jaka niegrzeczna, alarm wlaczac haha :) czekam na nastepny :)))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze dopiero teraz pusze ale nie sprawdzalam czy jest dodaj jak najszybciej mozesz
OdpowiedzUsuńEj już środa gdzie jest ten rozdział dodaj nowy prosze
OdpowiedzUsuńRecenzja Twojego bloga jest już gotowa i dostępna pod adresem: http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/11/102-to-dla-twojego-dobra.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x.
Łał już nie mogę się doczekać następnego czekam xxx
OdpowiedzUsuńPrawie miesiąc i jeszcze nie dodałaś 😟. Cóż poczekam. Czemu nie ma rozdziału?
OdpowiedzUsuńPrawie miesiąc i jeszcze nie dodałaś 😟. Cóż poczekam. Czemu nie ma rozdziału?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam was bardzo, bardzo, bardzo za moją nieobecność, ale mam sporo spraw na głowie:(
OdpowiedzUsuńRozdział prawie napisany, została tylko końcówka, postaram się by wam jakoś zrekompensować swoją nieobecność:)
Buziaki ~ Als:*
PS: Uwierzcie, będzie warto
:*
UsuńNiedawno swoje pierwsze kroki w internetowym świecie stawia Immortal Souls - blog graficzny. A kto wie? Może znajdziesz tam coś dla siebie?
OdpowiedzUsuńZapraszamy, Immortal Souls - klik!
Kiedy w końcu będzie rozdział? Już nie mogę się doczekać
UsuńKiedy w końcu będzie rozdział? Już nie mogę się doczekać
UsuńEj kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńDlugo jeszcze? Nie moge się już doczekać 😘
OdpowiedzUsuńDlugo jeszcze? Nie moge się już doczekać ��
OdpowiedzUsuń