Rozdział 22
NIALL POV
Nie myślę o
niczym. Moje myśli są lekkie jak powietrze i rozwiane przez wiatr moich emocji.
Nie mam na nic ochoty. Gitara przynosi mi ukojenie, jednak nawet ona nie
pochłonie mnie dostatecznie, bym zapomniał. Nie chce dopuszczać do siebie myśli
która jednak, wbrew mojej woli ciągle do mnie wraca. Nie pomaga fakt, że
zrywając z Annie poczułem jakby spadł mi kamień z serca, a jednak czuje, jakby
moje serce było martwe.
Chyba
rzeczywiście zakochałem się w Drey.
Gdy jest w
pobliżu, albo w moich myślach każda komórka mojego ciała się spina, myśli są
rozbiegane i mogę myśleć tylko o niej. O tym jak się uśmiecha i jaki piękny jest to
uśmiech. O tym, że jej śmiech to
najlepszy dźwięk jakikolwiek słyszałem, jakby był syrenim śpiewem. Moje ciało
nie jest moje, gdy mam ją przed oczami. Chyba wariuje. Nie przegadałem z nią
normalnie ani chwili, nie wiem o niej nic, a jednocześnie czuje jakbym wiedział
o niej wszystko. Czuje, że do mnie pasuje. Jakby była moim żeńskim
odpowiednikiem. Tylko zawsze wszystko psuje. Odkąd pamiętam. Zawsze wszystko
psułem i traciłem to co było dla mnie najważniejsze. Mam tego serdecznie dość.
Wstałem i
walnąłem dość mocno w deskę mojego biurka. Powtórzyłem ruch i jeszcze raz, i
jeszcze. Przynosiło mi to cholerną przyjemność, ale nie wystarczało. Zwaliłem z
niego wszystko co było możliwe, a z góry poleciało kilka zdjęć. Z góry zleciało
pewne zdjęcie, które już kiedyś widziałem.
Nie, nie
chodzi o to, że jest moje i mogę opisać każdy skrawek tego zdjęcia. Oraz, że
dziewczyna na nim była miłością mego życia, ale…
Nagle mnie
olśniło. Spojrzałem na nie jeszcze raz.
Nie! Nie,
nie, nie, nie, nie! Kurwa to nie może być prawda.
Wziąłem zdjęcie
i pobiegłem do pokoju „Drey”, choć nie byłem tego taki pewien. Zacząłem się
rozglądać. I w końcu namierzyłem to czego szukałem.
Książkę, „Mara
Dyer Tajemnica” przekartkowałem ją i znalazłem
zakładkę, którą było zdjęcie.
To samo.
Przedstawiająca
mnie i dziewczynę.
Dziewczynę,
która była, Boże, co ja gadam… która jest miłością mego życia.
Zdjęcie,
które przedstawiało mnie i Sophie.
Zdjęcie,
które wykonała Sophie!
Które było
jej własnością. Jej i moją.
To było
zdjęcie, które nigdy nie ujrzało światła dziennego.
A jednak
było! U Drey, która uderzająco jest podobna do Sophie.
A może… ona
jest Sophie. Nie to niemożliwe!
Zaczynam
przeszukiwać wszystkie szafki i półki. W głowie mi huczało, nie mogłem zebrać
myśli, a moje ciało działało automatycznie.
To nie mogła
być prawda.
Byłem pod
kontrolą jakiegoś pieprzonego fatum! Już raz straciłem Soph, wybrała kogoś
innego.
Pamiętam to
doskonale.
Wspomnienie
Biegłem pod
drzewo przyjaźni. Drzewo nasze. Moje i Sophie. Mojej kochanej Sophie. Któregoś dnia,
gdy ścigałem się z Soph do domu, ta niezdara wpadła na drzewo. Nie mogłem
powstrzymać śmiechu i ta jej mina. Boże, bezcenna!
Ale chyb coś
jej było, podszedłem do niej.
- Soph, boli
cię coś?- zero reakcji- Księżniczko,
wszystko dobrze?- była na wyciągnięcie ręki.
- Nie!!!-
wrzasnęła i rzuciła się na mnie. Zaczęliśmy się toczyć, aż w końcu zatrzymało
nas TO drzewo. Oboje się śmieliśmy, a Sophie siedziała na mnie okrakiem i
przytrzymywała ręce nad głową pochylając się. Kosmyki jej włosów smyrgały mnie
po ramionach.
- Boisz
się?- szepnęła, niemal zmysłowo.
- Ciebie? Hah,
masz dusze kotka.- wyśmiałem ją.
- Kotka?
- Dobra,
kotka mordercy.
- O nie! Pożałujesz.-
w chwili gdy wypowiadała te słowa zaczęła mnie gilgotać, śmiałem się aż brakło
mi tchu.
Ta gadzina
wiedziała, że łaskotki to mój słaby punkt.
- Śmiejesz
się jak żul spod biedronki.- przegięła. Zdrowo przegięła.
Teraz ja byłem
na niej i to ja ją gilgotałem. Wsłuchiwanie się w jej radosny śmiech było jak
miód na moje uszy.
- Nie..
hahaha Mo.. ha… ge odd.. haha dychać.- przestałem. Teraz wpatrywałem się w jej przepiękne
zielone oczy. Boże, kocham ja. Bardzo, a jej oczy? Chryste, mógłbym się wpatrywać w nie minutami, godzinami, dniami. Nie znudziłoby mi się to. Pomogłem jej wstać i wpadłem na pomysł.
- Ty,
dziewko-widząc jej spojrzenie postanowiłem przestać. Biorąc pod uwagę, że
jestem chyba największym pantoflarzem pod słońcem, wiedziałem, że może mnie
zmusić do wszystkiego. Dla niej byłem wstanie zrobić wszystko. Ruszyłbym niebo
i ziemię by była szczęśliwa.- Sorry, zagalopowałem się. A więc, echem, czym
mogłabyś, ty, najpiękniejsza dziewczyno na świecie, przynieść mi trochę wody?-
przewróciła oczami, ale posłusznie ruszyła w stronę domu by przynieść
spragnionemu coś do picia. Jak odchodziła, usłyszałem jak szepcze ,,lizus". Zachichotałem
i wyciągnąłem nożyk do papieru. Musiałem coś zrobić.
***
Sophie nadal
nie wracała, zaczynałem się denerwować. Jeszcze bardziej. Byłem już wystarczająco
zdenerwowany, gdyż chciałem jej powiedzieć, że się w niej zakochałem. Tak, byłem
już tego pewien. Od dawna chciałem jej to powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. Ale,
dziś znalazłem na to siłę. I nie zamierzałem zmarnować tego czasu. Zmarnowałem go
już za dużo. Jeszcze raz spojrzałem na drzewo. Wyryte na nim było.
S + N =♥
Odszedłem
kawałek by posłuchać mojej księżniczki.
Mam
nadzieję, ze Sophie też coś do mnie czuję. Bo myśl, że nasza przyjaźń może się
rozpaść zrujnowała by mi życie. Bo…
Usłyszałem krzyk.
Krzyk Sophie. Pobiegłem z powrotem w stronę drzewa i zobaczyłem ją. Całującego się
z innym. Ten widok złamał mi serce.
Odszedłem. Wiedząc,
że jestem na przegranej pozycji. Nie chciałem nic mówić. Nie chciałem już też
wyjawiać jej uczyć. Bo nie chciałem jej stracić. Myśl, że nie mógł bym
przebywać tam gdzie ona łamał mi serce jeszcze bardziej.
***
Oj Niall, czemu wtedy
odszedłeś…
Jak było po odejściu Nialla
- Łukasz, puść mnie!- krzyknęła
Sophie próbując się wyrwać.
Obrzydzało ją to, że ją pocałował. Wytarła szybko usta. I dalej się szarpała. Czuła się okropnie, co więcej czuła się bezsilna. To był jej pierwszy pocałunek i chciała go przeżyć z Niallem. To zawsze jego widziała, gdy myślała o swoim ideale. Łukasz był jaj prześladowcą, choć nie posuwał się aż do TAKIEGO czegoś. Wiedząc, że dla Sophi liczył się tylko Niall i wiedząc, że Niall zrobi dla Soph wszystko. Pytanie było gdzie jest Ni teraz?
Obrzydzało ją to, że ją pocałował. Wytarła szybko usta. I dalej się szarpała. Czuła się okropnie, co więcej czuła się bezsilna. To był jej pierwszy pocałunek i chciała go przeżyć z Niallem. To zawsze jego widziała, gdy myślała o swoim ideale. Łukasz był jaj prześladowcą, choć nie posuwał się aż do TAKIEGO czegoś. Wiedząc, że dla Sophi liczył się tylko Niall i wiedząc, że Niall zrobi dla Soph wszystko. Pytanie było gdzie jest Ni teraz?
Koniec wspomnienia
Nie mogłem pozwolić
bym znowu ją stracił, nie przeżyłbym tego. To nie może być Sophie. Byłem dla
Drey okrutny, jeśli Drey to Sohie… nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
A skoro
chłopaki mówili, że to siostra Harrego, to znaczy że też wiedzieli? Czemu nie
powiedzieli mi prawdy i mnie okłamywli? I najważniejsze, czemu Soph się ukrywa?
Tak
cholernie za nią tęsknie i tak cholernie nie chce by była Drey. Bo gdyby była
Drey, nie umiałbym się wytłumaczyć z
tego jaki byłem… i jak ją i traktował. I jak szybko ją zapomniałem…
Gdy się
podnosiłem uderzyłem głową o półkę.
- Cholera.- zakląłem
i zobaczyłem, że spadł jakiś kuferek. Otworzyłem go.
Nie chciałem tego widzieć.
- Cholera-
powtórzyłem
Hej, kochani. Trochę mi
smutno, że tak mało komentarzy, ale cóż… następny rozdział planuję dodać w
piątek. A może nawet jutroJ ale wszystko zależy od was.
Jak myślicie, co Niall tam
znalazł? Czy jego przypuszczenia się sprawdzą i pozna prawdę?
Kocham ~ Als
ZAJEBISTY *.*
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńGenialny�� nie moge sie doczekać nastepnego
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńZnalazł pewnie jakieś pamiątki ale chce juz kolejny by się dowiedzieć !
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?���� kocham twoje opowiadanie ��
OdpowiedzUsuńSuper jest 💖
OdpowiedzUsuń