środa, 8 lipca 2015

Rozdział 22


Rozdział 22

Dziwny miłości traw się na mnie iści, że muszę kochać przedmiot nienawiści

NIALL POV

   Nie myślę o niczym. Moje myśli są lekkie jak powietrze i rozwiane przez wiatr moich emocji. Nie mam na nic ochoty. Gitara przynosi mi ukojenie, jednak nawet ona nie pochłonie mnie dostatecznie, bym zapomniał. Nie chce dopuszczać do siebie myśli która jednak, wbrew mojej woli ciągle do mnie wraca. Nie pomaga fakt, że zrywając z Annie poczułem jakby spadł mi kamień z serca, a jednak czuje, jakby moje serce było martwe.
   Chyba rzeczywiście zakochałem się w Drey.
   Gdy jest w pobliżu, albo w moich myślach każda komórka mojego ciała się spina, myśli są rozbiegane i mogę myśleć tylko o niej. O tym jak się uśmiecha i jaki piękny jest to uśmiech. O  tym, że jej śmiech to najlepszy dźwięk jakikolwiek słyszałem, jakby był syrenim śpiewem. Moje ciało nie jest moje, gdy mam ją przed oczami. Chyba wariuje. Nie przegadałem z nią normalnie ani chwili, nie wiem o niej nic, a jednocześnie czuje jakbym wiedział o niej wszystko. Czuje, że do mnie pasuje. Jakby była moim żeńskim odpowiednikiem. Tylko zawsze wszystko psuje. Odkąd pamiętam. Zawsze wszystko psułem i traciłem to co było dla mnie najważniejsze. Mam tego serdecznie dość.
   Wstałem i walnąłem dość mocno w deskę mojego biurka. Powtórzyłem ruch i jeszcze raz, i jeszcze. Przynosiło mi to cholerną przyjemność, ale nie wystarczało. Zwaliłem z niego wszystko co było możliwe, a z góry poleciało kilka zdjęć. Z góry zleciało pewne zdjęcie, które już kiedyś widziałem.
   Nie, nie chodzi o to, że jest moje i mogę opisać każdy skrawek tego zdjęcia. Oraz, że dziewczyna na nim była miłością mego życia, ale…
   Nagle mnie olśniło. Spojrzałem na nie jeszcze raz.
   Nie! Nie, nie, nie, nie, nie! Kurwa to nie może być prawda.
   Wziąłem zdjęcie i pobiegłem do pokoju „Drey”, choć nie byłem tego taki pewien. Zacząłem się rozglądać. I w końcu namierzyłem to czego szukałem.
   Książkę, „Mara Dyer Tajemnica” przekartkowałem ją i znalazłem  zakładkę, którą było zdjęcie.
   To samo.
   Przedstawiająca mnie i dziewczynę.
   Dziewczynę, która była, Boże, co ja gadam… która jest miłością mego życia.
   Zdjęcie, które przedstawiało mnie i Sophie.
   Zdjęcie, które wykonała Sophie!
   Które było jej własnością. Jej i moją.
   To było zdjęcie, które nigdy nie ujrzało światła dziennego.
   A jednak było! U Drey, która uderzająco jest podobna do Sophie.
   A może… ona jest Sophie. Nie to niemożliwe!
   Zaczynam przeszukiwać wszystkie szafki i półki. W głowie mi huczało, nie mogłem zebrać myśli, a moje ciało działało automatycznie.
   To nie mogła być prawda.
   Byłem pod kontrolą jakiegoś pieprzonego fatum! Już raz straciłem Soph, wybrała kogoś innego.
   Pamiętam to doskonale.
Wspomnienie

   Biegłem pod drzewo przyjaźni. Drzewo nasze. Moje i Sophie. Mojej kochanej Sophie. Któregoś dnia, gdy ścigałem się z Soph do domu, ta niezdara wpadła na drzewo. Nie mogłem powstrzymać śmiechu i ta jej mina. Boże, bezcenna!
   Ale chyb coś jej było, podszedłem do niej.
   - Soph, boli cię coś?- zero reakcji-  Księżniczko, wszystko dobrze?- była na wyciągnięcie ręki.
   - Nie!!!- wrzasnęła i rzuciła się na mnie. Zaczęliśmy się toczyć, aż w końcu zatrzymało nas TO drzewo. Oboje się śmieliśmy, a Sophie siedziała na mnie okrakiem i przytrzymywała ręce nad głową pochylając się. Kosmyki jej włosów smyrgały mnie po ramionach.
   - Boisz się?- szepnęła, niemal zmysłowo.
   - Ciebie? Hah, masz dusze kotka.- wyśmiałem ją.
   - Kotka?
   - Dobra, kotka mordercy.
   - O nie! Pożałujesz.- w chwili gdy wypowiadała te słowa zaczęła mnie gilgotać, śmiałem się aż brakło mi tchu.
   Ta gadzina wiedziała, że łaskotki to mój słaby punkt.
   - Śmiejesz się jak żul spod biedronki.- przegięła. Zdrowo przegięła.

   Teraz ja byłem na niej i to ja ją gilgotałem. Wsłuchiwanie się w jej radosny śmiech było jak miód na moje uszy.
   - Nie.. hahaha Mo.. ha… ge odd.. haha dychać.- przestałem. Teraz wpatrywałem się w jej przepiękne zielone oczy. Boże, kocham ja. Bardzo, a jej oczy? Chryste, mógłbym się wpatrywać w nie minutami, godzinami, dniami. Nie znudziłoby mi się to. Pomogłem jej wstać i wpadłem na pomysł. 
   - Ty, dziewko-widząc jej spojrzenie postanowiłem przestać. Biorąc pod uwagę, że jestem chyba największym pantoflarzem pod słońcem, wiedziałem, że może mnie zmusić do wszystkiego. Dla niej byłem wstanie zrobić wszystko. Ruszyłbym niebo i ziemię by była szczęśliwa.- Sorry, zagalopowałem się. A więc, echem, czym mogłabyś, ty, najpiękniejsza dziewczyno na świecie, przynieść mi trochę wody?- przewróciła oczami, ale posłusznie ruszyła w stronę domu by przynieść spragnionemu coś do picia. Jak odchodziła, usłyszałem jak szepcze ,,lizus". Zachichotałem i wyciągnąłem nożyk do papieru. Musiałem coś zrobić.
***
   Sophie nadal nie wracała, zaczynałem się denerwować. Jeszcze bardziej. Byłem już wystarczająco zdenerwowany, gdyż chciałem jej powiedzieć, że się w niej zakochałem. Tak, byłem już tego pewien. Od dawna chciałem jej to powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. Ale, dziś znalazłem na to siłę. I nie zamierzałem zmarnować tego czasu. Zmarnowałem go już za dużo. Jeszcze raz spojrzałem na drzewo. Wyryte na nim było.
   S + N =
   Odszedłem kawałek by posłuchać mojej księżniczki.
   Mam nadzieję, ze Sophie też coś do mnie czuję. Bo myśl, że nasza przyjaźń może się rozpaść zrujnowała by mi życie. Bo…
   Usłyszałem krzyk. Krzyk Sophie. Pobiegłem z powrotem w stronę drzewa i zobaczyłem ją. Całującego się z innym. Ten widok złamał mi serce.
   Odszedłem. Wiedząc, że jestem na przegranej pozycji. Nie chciałem nic mówić. Nie chciałem już też wyjawiać jej uczyć. Bo nie chciałem jej stracić. Myśl, że nie mógł bym przebywać tam gdzie ona łamał mi serce jeszcze bardziej.
***
Oj Niall, czemu wtedy odszedłeś…

Jak było po odejściu Nialla
   - Łukasz, puść mnie!- krzyknęła Sophie próbując się wyrwać. 
   Obrzydzało ją to, że ją pocałował. Wytarła szybko usta. I dalej się szarpała. Czuła się okropnie, co więcej czuła się bezsilna. To był jej pierwszy pocałunek i chciała go przeżyć z Niallem. To zawsze jego widziała, gdy myślała o swoim ideale. Łukasz był jaj prześladowcą, choć nie posuwał się aż do TAKIEGO czegoś. Wiedząc, że dla Sophi liczył się tylko Niall i wiedząc, że Niall zrobi dla Soph wszystko. Pytanie było gdzie jest Ni teraz?
Koniec wspomnienia
   Nie mogłem pozwolić bym znowu ją stracił, nie przeżyłbym tego. To nie może być Sophie. Byłem dla Drey okrutny, jeśli Drey to Sohie… nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
   A skoro chłopaki mówili, że to siostra Harrego, to znaczy że też wiedzieli? Czemu nie powiedzieli mi prawdy i mnie okłamywli? I najważniejsze, czemu Soph się ukrywa?
   Tak cholernie za nią tęsknie i tak cholernie nie chce by była Drey. Bo gdyby była Drey,  nie umiałbym się wytłumaczyć z tego jaki byłem… i jak ją i traktował. I jak szybko ją zapomniałem…
   Gdy się podnosiłem uderzyłem głową o półkę.
   - Cholera.- zakląłem i zobaczyłem, że spadł jakiś kuferek. Otworzyłem go.
   Nie chciałem tego widzieć.
   - Cholera- powtórzyłem
Hej, kochani. Trochę mi smutno, że tak mało komentarzy, ale cóż… następny rozdział planuję dodać w piątek.  A może nawet jutroJ ale wszystko zależy od was.
Jak myślicie, co Niall tam znalazł? Czy jego przypuszczenia się sprawdzą i pozna prawdę?
Kocham ~ Als

9 komentarzy: