niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 20


Rozdział 20
Od niej wszystko się zaczęło
ROSS POV

   Podszedłem do drzwi, gdy je otworzyłem sparaliżował mnie na moment strach, ale zaraz potem każdą moją komórkę w ciele wypełniła złość. Zaślepiająca złość.
   W drzwiach stała kobieta.
   Kobieta, która zniszczyła życie mojej księżniczce. Kobieta, która zmusiła ją do samobójstwa. Kobieta która zniszczyła nam życie.
   - Co ty tu robisz, suko? I jaką masz czelność, jeszcze tu przychodzić.- gotowało się we mnie. Aż sam siebie podziwiałem, że jej nie wpierdoliłem.
   - Oj, Ross. Nikt cię nie nauczył by do dam zwracać się z szacunkiem?- na jej usta wpłynął cyniczny uśmieszek.
   Gotowało się we mnie. Chłopcy, a raczej Billy zaczęli się niepokoić, albo myśleli, że porwałem pizze. Toteż mój przyjaciel podszedł do mnie, ale widząc osobę która stała w drzwiach spiął się, jakby przygotowując do ataku. Razem spytaliśmy ją czego chce.

   Nie zrobiła nic, jedynie się zaśmiała. Jakby nas wyśmiewając.
   - Gdzie jest Sophie?- spytała kompletnie nas olewając. Olewając chłopaków, którzy pełnili jej obowiązek.
   - Z całą moją życzliwością, chce ci wpierdolić, ale zważając na to, że nie chce mieć na ścianie gładzi szpachlowej, nie zrobię tego.- fuknął Billy.
   - Oj, cóż za elokwencja. Błyskotliwość twej wypowiedzi, wprost rzuca mną o ziemię. Gdzie jest moja córka? – 1,2,3… ona jest straszna. Jestem pewny, że z cała satysfakcją utopiłaby koszyk słodkich piesków, nawet by się nie zawahała.
   - Nie zasługujesz by to wiedzieć.- trzymaj fason Ross, tylko trzymaj fason.
   - Jestem jej matką do cholery.- zaczynała się irytować.
   - Matką? Hah, nie rozśmieszaj mnie. Gdzie byłaś gdy wypłakiwała swoje oczy? Gdy chciała się zabić? Gdy się śmiała, złościła? Nie zasługujesz na nią. Nie zasługujesz na miano matki.- fuknąłem. Nie oddam Sophie, tego jestem pewien. Nie oddam mojej ukochanej siostrzyczki.
   - Powinieneś być mi raczej wdzięczny. Nie będziesz musiał się dłużej zajmować tą  smarkulą.
   - To nie jest smarkula i nie jest żadnym problemem, albo rzeczą jaką można przenosić. Nie można jej traktować przedmiotowo. Jest moją księżniczką, jest moim największym osiągnięciem. Uwielbiam ją. Jest leniwa, ale jest bardzo mądra, mimo, że tak nie uważa. Uważam ją za najbardziej zabawną osobę na świecie, a kiedy nie ma jej w domu, mam poczucie, jakbym stracił wspólniczkę przestępstwa. Jestem z niej dumny i zawsze będę, bez wzglądu na wszystko!- ostatnie słowa wykrzyczałem, czułem łzy cisnące mi się do oczu.
   - Ojejejku. Co za ckliwe przemówienie. Masz mi ją oddać, albo pójdę na policję i powiem, że ją porwałeś. To ja jestem jej prawnym opiekunem.
    - Dosyć tego.
   Ostatnie co zdołałem zarejestrować to moja pięść niebezpiecznie blisko jej wytapetowanej twarzy.
SOPHIE POV
   Byłam w łazience u Louisa. Dziwnie się czuję, a wielkie lustro wypełniające łazienkę nie pomagało i sprawiało, że czułam się niekomfortowo.
   - Soph, wszystko w porządku?
   Lou pytał mnie o to minutę. Chyba bał się, że coś sobie zrobię po usłyszeniu… tego wszystkiego. Fakt, było tego za dużo, mimo, że dzień się dopiero zaczął ja już modliłam się by się skończył. Zmarnowałam na niego zbyt dużo siły. Krople wody spadajce na moje ciało dawały mi ukojenie, którego potrzebowałam. Ale wiedziałam, że nie mogę siedziec tam wiecznie, nawet gdyby, chciała. Byłabym pomarszczona, jak moja babcia. Wyszłam i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania.

   Miały one za zadanie, zasłaniać każdy centymetr mojej skóry, nie chciałam na nią patrzeć, ani chwili. Gdy wyszłam i Louis zawiesił na mnie oko, chciałam zarzucić sobie na głowę dodatkowo koc.
   - Nie możesz znieść myśli o swoim ciele, prawda?- łał, czy ja naprawdę jestem taką otwartą księgą? Nie byłam gotowa by spojrzeć mu w oczy, chyba zrozumiał bo jedyne co powiedział to byśmy poszli na śniadanie.
   Nie chciał nic pogarszać, chciał tylko bym zjadła, ale myśl o tym sprawiła, że w mojej głowie kotłowały się setki myśli. A jedyne co się powtarzało to słowo „Niall”
   - Lou, bo.. ja chyba nie dam rady.- przerażało mnie to. Bałam się, że Ni będzie pamiętał, a ja nie będę w stanie odpowiedzieć na jego pytania.
   Czułam, jak serce bije mi w piersi, a mój oddech jest szybki i urywny. Brakło mi tchu i marzyłam by to się skończyło. W tej chwili, marzyłam by to się nigdy nie zdarzyło.    Chciałam wrócić z chłopakami do domu. Zostałabym bez odpowiedzi, ale to by było lepsze, niż to jak się czułam. Bezsilna. Czułam się jak śmieć.  to w takich chwilach ludzie tracą wiarę w siebie, w innych, w życie. To w takich chwilach ludzie nabawiają się depresji, myślą o sensie życia. O osobach, którzy coś znaczą i dla których jeszcze warto oddychać. To w takich chwilach ludzie tracą nadzieję.
   Ach, nadzieja. Wiecie co o niej mówią? Nadzieja jest matką głupich. To tylko brzydkie, 8 literowe słowo.
   - Wiem co czujesz, mała, ale jeśli nie zejdziemy to damy chłopcom więcej powodów do pytań i co za tym idzie do zmartwień. Możesz, zawsze powiedzieć, że masz kaca i nic nie pamiętasz.- uśmiechnął się do mnie.- Choć to do mnie. Chyba wiem czego ci brakuję.
   - Czego?
   - Dłuuuugiego uścisku.
   Podbiegłam do niego i wpadłam u w ramiona.Objęci zeszliśmy na śniadanie. Na całe szczęści nie było jeszcze Nialla.
    - O, jak dobrze, że zeszliście. Sophie, jak się czujesz? Bo nieważne jak źle by było, moje naleśniki alá Styles poprawią ci humorek.- Harrry postawił przede mną talerz, pysznie wyglądających naleśników z czekoladą.
   - Hah, dzięki Hazza, na pewno poprawią mi humor.
   - Nieźle się trzymasz jak na skacowaną, pamiętasz coś z wczorajszego wieczora?- spytał mnie Liam.
   - Nie!- zareagowałam, trochę za ostro.- Znaczy… wole nie pamiętać. Pewnie zrobiłam coś żenującego.
   - Cóż, skoro taniec na rurze i na barze nazywasz żenującym, to tak.- zachichotał Zayn.
   - Czekaj, co?
   Przerwał nam tupot  na schodach.
   - Dzień dobry wszystkim.- przywitał nas wszystkich Niall.  Był w całkiem niezłej formie. Chyba nic nie pamiętał.- O naleśniki, Hazza nie musiałeś.
   Rozejrzałam się, chłopcy mieli pogubione miny. Czyli nie tylko dla mnie to się wydaję dziwne?
   - Przy okazji, wiecie gdzie jest Annie?- nie podoba mi się to do czego zmierza.- Obudziłem się goły w łóżku, przytulający się do czerwonych stringów. Wiecie coś o tym?
   Nikt się nie odezwał, ale widziałam jak spojrzenia chłopaków "dyskretnie" zahaczają o moją osobę.
   - Dzień dobry, kochani. Uh, Niall. Stęskniłam się.- jak na zawołanie przyszła Annie. Sytuacja przybiera coraz dziwniejszy obród, a ja mam coraz większą ochotę zwymiotować.
   - Hej An.- Niall cmoknął ją w policzek- Nie ładnie tak wychodzić bez pożegnania.
   - O czym mówisz?- Annie może i była głupia, ale można było wyczytać z niej, że naprawdę nie ma pojęcia o czym mówimy.- Nie było mnie odkąd chłopaki wyprowadzili z klubu ciebie i Drey. Byliście kompletnie zalani.
   - Co? Czyli nie było cię wczoraj? Drey, wiesz coś o tym?- Niall skierował swoje oczy ku mnie. Wiem, że to był jakby test. Pierwsze wrażenie, mogłam skłamać i taki miałam zamiar, lecz gdy otworzyłam usta, nie wydobył się z niego żaden dźwięk. Źrenice Nialla się zmniejszyły, a on patrzył na mnie jak zaczarowany, nie mogłam tego znieść. Nie mogłam siedzieć spokojnie gdy on taksował spojrzeniem moją sylwetkę, którą wczoraj…
   Wstałam gwałtownie zwracając uwagę wszystkich zebranych.
   - Drey… wiesz co się wczoraj stało?- zapytał łagodnie Ni. Nie wyczułam w nim wrogości, mimo wszystko postąpiłam jak ostatni tchórz, jasno dając do zrozumienia, że wiem co nie co o wczorajszej nocy.
   Wybiegłam z domu i czym prędzej wsiadłam na motor wyjeżdżając z posesji One Direction. Obrałam kurs na hoten mojej ekipy.
***
Kilka stresujących minut później
   Pukałam po raz kolejny w drzwi apartamentu chłopców. Nie byłam tutaj jeszcze, ale nie miałam dość siły by o tym myśleć. Moja twarz była zalana łzami, a ja sama w miarę możliwości zaczęłam, a raczej starałam się uspokoić swój oddech. Niestety z marnym skutkiem. Zapukałam po raz kolejny. Czemu nie odpowiadają? Zaczęłam histeryzować.
   Wreszcie usłyszałam szczęk przekręcanego zamka. Otworzył mi Ross, z miną jakby miała ochotę kogoś zabić.
   Wtedy jego wzrok przesunął się po mojej twarzy, a jego wyraz twarzy złagodniał.
   - Co się stało?
   - Nieważne, ja… mam dosyć.- przepchnęłam się w drzwiach.- Ta całą sytuacja mnie przerasta. Zrobiłam coś okropnego. Ja…
   I wtedy ją zobaczyłam. Rozłożoną na kanapie. Jakby z moich koszmarów. Moją matkę. Tą, przez którą moje życie jest piekłem. Moje serce się zatrzymało.
   Zanim powiedziała coś więcej wybiegłam w z pokoju, hotelu. Biegłam przed siebie. Słysząc, że za mną podążają i krzyczą bym poczekała. Tyle przed nią uciekałam, ale nigdy nie byłam tak szybka. Trudno uciec przed kobietą, która biegnie równie szybko jak ty na 20-centymetrowych obcasach.
   Gdy zaczęłam tracić siły rozejrzałam się i odkryłam, że jestem w jakimś lesie. Nie znam zbyt dobrze Londynu, toteż nie wiedziałam co robić. To miejsce przypominało jakieś mokradła.




   Usłyszałam szeleszczące gałązki, niebezpiecznie blisko mnie. Chciałam pobiec dalej, ale czułam, że zahaczyłam o coś nogą. Potknęłam się i zaczęłam spadać w dół. Słyszałam szczęk liści, spowodowany moim spadającym, a raczej turlającym się ciałem. Moje nozdrza drażnił zapach deszczu, mokradeł i ziemi. Otworzyłam oczy. Dostrzegłam promienie słońca przedzierające się przez gałęzie.
    Jakby chciały mi dać trochę siły. Niestety już jej nie miałam. Jedyne co słyszałam to oddalające się krzyki moich przyjaciół.

Cześć moi kochani. Tak, wiem sporo czasu mnie nie było, mam nadzieję, że mnie przez to nie zabijecie. Mam dobrą wiadomość, teraz rozdziały będą się pojawiały częściej, ale wszystko zależy od waszego wsparcia:)

Do napisania ~ wasza Als

6 komentarzy:

  1. Matka? Kochana zrobiłaś z niej najczarniejszy z czarnych charakterów. Arcymistrzowska robota! W ŻYCIU nie spodziewałabym sie jej w takim momencie. Wszystko idzie źle i tu jeszcze benzyna do ognia *.* czekam z niecierpliwościa na nexta i ciesze sie ze bedziesz czesciej pisac

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak tak tak chce jeszcze jeden. Dziękuję za ten rozdział życze weny i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział nie samowity brak słów . Ale zależy mi na następmym rozdziale . Niech wena twórcza cie nie opuszcza i napisz nawet 4 rozdziały albo nawet 44

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Warto było czekać :) ale się działo! Matka wróciła, no i ta sprawa z Niallem... czekam na next. Mam nadzieję, że tak się coś wyjaśni ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam!!
    Chciałabym wypromować bloga na którego serdecznie zapraszam.Nie jest mojego autorstwa tylko dziewczyny która nie ma konta.Co prawda to dopiero jej pierwsza fabuła ale bardzo prosi choć o jeden komentarz
    http://alone-miss-demons.blogspot.com/2015/06/fabua.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden z najlepszych rozdziałów 💖 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń