poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 4


Rozdział 4


Odmieniona
   Ostatnia prosta. Słyszałam pisk opon i wiwatujący tłum. Pewnie się zastanawiacie gdzie jestem. Od tamtego czasu sporo się pozmieniało. Nie jestem już słodką Sophie, ale wredną suką Sophie. Dla moich znajomych jestem również znana jako „Devil”. Mistrz torów w Irlandii. Miejsce gdzie teraz jestem to nielegalne wyścigi .  A ja na samym początku.
   - Mała, z prawej masz tego Danielsa.
   To był mój przyjaciel Ross. Mam teraz swoją paczkę. Ross, Austin, Endi i Billy to moja rodzina. Zaopiekowali się mną gdy miałam dość. Pamiętam to dokładnie.


***
Wspomnienie
    Biegłam przed siebie do swojego ulubionego miejsca. Właśnie rozmawiałam z Niallem, choć rozmową się to nazwać nie dało. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko o mnie zapomniał. Ujrzałam wielkie stare drzewo z wyrytymi inicjałami N+S. Byłam na miejscu. Butelką, którą miałam w ręku rzuciłam o ziemię, a ta roztrzaskała się na małe kawałeczki. Schyliłam się i chwyciłam najbliższy, po czym usiadłam pod drzewem. Usłyszałam za sobą trzaski i śmiechy, ale zbytnio mnie to nie obchodziło. Przyłożyłam kawałek szkła do ręki i przejechałam, aż ujrzałam krwawą ranę.
   Uśmiechnęłam się do siebie. Miałam dość. Chciałam to skończyć. Tutaj. Zaraz. Jestem gruba, brzydka, jestem totalną ofermą, którą nikt nie lubi i na pewno nikt nie będzie za takim problemem tęsknić. Chciałam przejechać szkłem po nadgarstku jeszcze raz, ale zostało mi ono wyrwane z ręki.
    -Co ty wyprawiasz?! Oszalałaś, nie rób tego!- podniosłam oczy i ujrzałam piękne czekoladowe tęczówki. Za blond włosym chłopakiem, który w tej chwili był nade mną, stało jeszcze trzech innych chłopaków. Wyglądali na mój wiek- To nie jest rozwiązanie, wiem że… hej, nie płacz.
   Dotknęłam swojego policzka zdrową dłonią, bo ta druga była trzymana przez nieznajomego. Nawet nie zauważyłam, kiedy z moich oczy zaczęły płynąć łzy.   Chłopak przytulił mnie do siebie, a ja się nie opierała, tylko odwzajemniłam uścisk. Tia, tia wiem to mogli być jacyś gwałciciele i nie wiadomo co mieli w tych swoich łbach. Ale czułam się dobrze w jego uścisku, trochę przypominał mi Nialla. Wdychałam jego zapach, pachniał miętą, a ja uśmiechnęłam się, czułam, jakby jego ramiona chroniły mnie przed złem i jakbym znała go od lat. Wiem, że to brzmi strasznie naciąganie, ale mówię co myślę. Był strasznie bezpośredni, nawet nie bał się mnie przytulić, a jestem pewna, że wyglądałam jak potwór. Ale nie jak te z filmu „Potwory i spółka” tylko te naprawdę odrażające. Na 100% miałam na czerwonej twarzy rozmazany tusz, włosy sterczały we wszystkie możliwe strony, a i jeszcze byłam we krwi, a blondasek teraz też. Mój towarzysz odsunął mnie na tyle by patrzeć w moje oczy, ale nie poluźnił uścisku sprawiając, że moja szczupła sylwetka była opiekuńczo objęta jego ramionami.
   -Już w porządku?-  upewnił się mój, nie ukrywajmy przystojny towarzysz.  Pokiwałam głową, wywołując u chłopaka lekki uśmiech- To dobrze. Gdzie moje maniery, jestem Ross, ale mogę być też nazywany super bohaterem ratującym białogłowy- puścił do mnie oczko, a ja się zarumieniłam- Ci debile stojący obok to Austin, Endi i Billy. A ty?- Ross uśmiechnął się do mnie nieśmiało, co moim skromnym zdaniem było słodkie.
   - Ja jestem Sophie i miło mi poznać takich uroczych debili.- powiedziałam by rozładować tą napiętą atmosferę. Chłopcy się zaśmiali, a ja dopiero teraz zauważyłam, że Ross ma oderwany kawałek swojego białego t-shirtu. Jakby czytając mi w myślach chłopak wskazał mi mój zraniony nadgarstek, który był teraz fachowo zabandażowany jego koszulką, ale i tak powoli nasiąkał krwią.
   - Jezu, przepraszam! Nie musiałeś! Ja.. strasznie mi głupio. Przeze mnie masz podarty, mokry i zakrwawiony t-shirt. Ja naprawdę nie..
   - Hej, hej spokojnie. Nic się przecież nie stało, to sama przyjemność dla takiej ślicznej małpeczki jak ty.
   - Małpeczki?- zdziwiłam się, musiałam wyglądać komicznie bo cała banda wybuchła śmiechem.
   - Bo uczepiłaś się mnie jak małpka- chciałam zabrać ręce, ale przytrzymał mi je w miejscu- nie żebym narzekał, a teraz przejdźmy do innej kwestii, czemu to chciałaś zrobić?
   - Długa historia.
   - Mamy czas. – powiedzieli na razie milczący chłopcy i usiedli zaraz za Rosem.
    Wzruszyłam ramionami, w sumie nie mam nic do stracenia. I opowiedziałam im całą historię. Cieszę się, ze im zaufałam. Do dziś pamiętam, jak się do siebie uśmiechali, aż Ross zapytał mnie czy chce by sprawili, że znów się zakocham. „Pokazać ci coś co możesz pokochać równie mocno?” I właśnie tak zaczęła się moja przygoda z tym co dla innych było, jest samobójstwem, a dla mnie stało się lekarstwem. Motory. Chłopaki pokazali mi swój świat i od tamtego czasu jesteśmy nierozłączni. Ross nauczył mnie tego co sam umie i wyszkolił dostatecznie dobrze, że teraz wszyscy srali w majty na dźwięk mojego pseudonimu. Uczył mnie jeździć po oblodzonej drodze, a nawet w deszczu, a reszta się śmiała, że wprost prosimy się o wizytę w szpitalu.
    Cieszę się, że los zesłał mi tych czterech debili.
***
   - Ile zostało?- pytałam mojego przyjaciela, który mnie instruował gdzie mam jechać. Ross se zrobił wolne i już nie ścigał się tak często odkąd ja pojawiłam się na ustach wszystkich co coś znaczyli w tym świecie, naszym świecie.
    -Tera masz zakręt a potem prosta.
Przechyliłam się na lewo by dobrze skręcić, ale Daniels zrównał się ze mną i trochę mnie opóźnił. Jakby czując mój gniew, Ross znowu się wtrynił.
    - Nie denerwuj się księżniczko, wiesz co masz robić.
    - Spierdalaj.- jeszcze mnie poucza. Oczywiście, że wiem co robić, za kogo on mnie ma, za nowicjusza? Uruchomiłam nitro. Jest to tak zwany podtlenek azotu. Wtryskuje się go do układu dolotowego albo bezpośrednio do cylindrów. Umożliwia gwałtowne zwiększenie ilości spalanej mieszanki czym powoduje chwilowy wzrost mocy silnika. Efekt jest natychmiastowy, ale użycie może byś tylko krótkotrwałe, ze względu na wytrzymałość silników. Moja ekipa i ja kochamy tego używać. W motoryzacji i majstrować przy tuningu samochodowym.
    Wygrana gwarantowana, ale nie używamy tego non stop. Tylko w razie wypadków, jak teraz. Nie mogę pozwolić by Daniels wygrał, nienawidzę go, tak samo jak reszta.
   Poczułam jak moc mojego cudeńka w „magiczny” sposób rośnie, tym samym sprawiając, że wygrałam wyścig. Tłum szalał, a moja ekipa była dumna. Helo, zgarnęłam kolejną fule pieniędzy.
   - Cisza!- Ross uciszył wszystkich sprawiając, że całe zgromadzenie skupiło się na nim i na mnie bo zmaterializował się tuż przy mnie. – Biorąc pod uwagę, że to 99 zwycięstwo Devil.- tłum wiwatował- Tak, zaszaleliśmy w tym roku. Wracając do tematu,  postanowiliśmy, że w czasie 100 wyścigu Devil nam się ujawni i pokarze kim naprawdę jest!- ostatnie zdanie wykrzyczał co spotkało się z równie głośną reakcją tłumu. Tak, postanowiliśmy zwiększyć swoją popularność ukazując światu, że mistrz torów, jest kobietą. O chciałabym zobaczyć reakcję tych napalonych laluń. Bo przecież, żadna dziewczyna nie orze być lepsza. Oj, urazimy kilka męskich ego.
    Po odebraniu nagrody udaliśmy się do naszego warsztatu gdzie czekali Austin, Billy i Endi.
Hejka, sorry, że tyle nie pisałam, ale nie miałam kiedy. Bardzo was proszę o komentarze bo jest ich mało, a liczba wyświetleń od jakiegoś czasu też się nie zmienia więc mi trochę smutno. Pozdrawiam ~ Als :) 
 

1 komentarz:

  1. Kochanie świetne te twoje wypociny
    Przepraszam że wcześniej nie skomentowałam bloga ale miałam małą sprzeczkę z mamusią i już wielka awantura kara i wogule masakra
    Kocham to cudo te wspomnienia były piękne aż chciało mi się płakać
    Trochę mi smutno bo nikt nie komentuję ale mam nadzieję że nie usuniesz bloga
    Kocham styl w jaki piszesz tego bloga jest boski tylko szkoda że ich przyjaźń się tak potoczyła :-o
    Kończę bo mama każe mi się iść uczyć masakra ^^
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny <3<3*_**_**_**_*

    OdpowiedzUsuń